
Nawrocki wetując pisowską specustawę o ochronie ludności Ukraińskiej sprawił, że po 1 października polską gospodarkę i życie codzienne czeka prawdziwy armagedon. A zaczęło się od tego, że Rafał Trzaskowski razem z Donaldem Tuskiem w kampanii wyborczej odbezpieczyli granat, którym Karol Nawrocki rzucił w stronę ukraińskich matek, pobierających 800 plus na swoje dzieci. Niestety eksplozja porani nie tylko uchodźców, a większą część społeczeństwa, także w aspekcie czysto gospodarczym.
Diaspora ukraińska w Polsce może pochwalić się bardzo istotnym wkładem do polskiej gospodarki. Trzeba mocno podkreślić, że nasi sąsiedzi, będący zarówno migrantami zarobkowymi, uchodźcami wojennymi, ale także przedsiębiorcami w bardzo istotny sposób zwiększyli PKB, wsparli budżet państwa setkami miliardów złotych, mieli niebagatelny wpływ na ożywienie przedsiębiorczości i handlu.
Niestety nie chcą tego dostrzec zarówno politycy rządzącej Koalicji 15 X, jak i prezydent Karol Nawrocki wraz ze wspierającym go PiS, choć to właśnie partia Kaczyńskiego stała za uchwaleniem obowiązujących przepisów. Obecny stan rzeczy jest więc niczym innym, jak pokazaniem całkowitego braku wyobraźni i przede wszystkim odpowiedzialności za swoje działania i podejmowane decyzje.
Tymczasem liczby nie kłamią. Ukraińcy, którzy od 1 października stracą ochronę w związku ze zbrodniczą napaścią Putina, a ich pobyt na terenie RP będzie w dużej mierze nielegalny, od początku pełnoskalowej wojny w lutym 2022 roku włożyli do polskiego PKB 328,6 mld złotych.
Tylko w ubiegłym roku według badań Deloitte dla UNHCR przyczynili się do tego, że wzrost PKB był wyższy o niemal 3 proc., co w przeliczeniu na pieniądze oznacza 99 mld zł wkładu w polski produkt krajowy. Dane te każdego roku maja trwałą tendencję wzrostową, a więc z każdym rokiem obecności Ukraińców nad Wisłą zyskujemy na tym olbrzymie kwoty.
Łatwe do obalenia są też mity o rzekomym nadużywaniu przez uchodźców świadczeń socjalnych, w tym 800 plus. O ile wypłaty na ukraińskie dzieci stanowią niecałe 3 mld zł rocznie, to ich rodzice oddają rocznie do budżetu ponad 15 mld zł w formie podatków z PIT, CIT oraz wpłat z tytułu składek na ZUS. Po części więc system emerytalny i dzisiejsze świadczenia są opłacane także z wypracowanych przez nich pieniędzy.
Przy czym na tle innych państw UE, do których trafili w wyniku działań wojennych to właśnie w Polsce stanowią najbardziej aktywną część spośród wszystkich migrantów. Według UNHCR pracuje w Polsce 69 proc. uchodźców w wieku produkcyjnym i 75 proc. Polaków, przy czym przedwojenni migranci osiągają jeśli chodzi o poziom zatrudnienia 93 proc., a uciekinierzy wojenni 71 proc. Dla przykładu w Czechach pracuje 48 proc. uchodźców, a w Niemczech tylko 25 proc.
Donal Tusk lubi się chwalić tym, że Polska jest 20 gospodarką świata co jest trochę naciągane i służy głownie poprawie samopoczucia społeczeństwa, ale kompletnie zapomina, że obecność Ukraińców jest dla państwa bardzo opłacalna, ponieważ każda wydana na obywatela Ukrainy złotówka przynosi wielokrotny zwrot do budżetu w postaci 5,40 zł.
Tymczasem politycy jedynie generują koszty, są pasożytami żywiącymi się opodatkowaniem społeczeństwa. Utrzymanie tych zjadaczy pieniędzy pochodzących od płacących podatki w RP mieszkańców, a więc nie tylko Polaków, ale również Ukraińców kosztuje nas wszystkich 2,1 mld zł rocznie!
Są to tegoroczne wydatki na utrzymanie Sejmu, Senatu, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i prezydenta wraz z jego świtą. To tylko o 700 mln zł mniej niż państwo wypłaca dzieciom z Ukrainy. Przy czym politycy nie przyczyniają się do wzrostu PKB w odróżnieniu od uchodźców i w przyszłości ich dzieci.
Nasi sąsiedzi zamieszkujący Polskę to także aktywni przedsiębiorcy, dający zatrudnienie także obywatelom RP. Tylko w ubiegłym roku Ukraińcy założyli jak podaje oficjalnie Reuters, a za nim Forbes 12 proc. wszystkich nowych firm, a od początku rosyjskiej inwazji 9 proc., co daje łączną liczbę 77700 działalności gospodarczych.
Oprócz tego rośnie też co roku o kilka miliardów eksport z Polski do Ukrainy, który w 2024 roku sięgnął 56 mld. zł. Według danych zgromadzonych przez Europejską Prawdę Polska notuje znaczną nadwyżkę w handlu z Ukrainą: eksport towarów z naszego kraju wyniósł prawie 12 mld euro, podczas gdy import 4,4 mld euro.
Jeżeli więc nie uda się osiągnąć porozumienia na linii rząd - prezydent to od 1 października Polskę czeka poważna destabilizacja zarówno na rynku pracy, jak i w samej gospodarce oraz totalny chaos prawno-administracyjny na co polskie urzędy nie są gotowe. Gospodarka zacznie się wówczas kurczyć, a wpływy do budżetu maleć. Efekty nie są trudne do przewidzenia, oznaczają bowiem mniejszy komfort życia nas wszystkich.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie