
Robert Lewandowski - jego były ochroniarz oszukał ją na 1 milion złotych. Według relacji Modzelewskiej, Marcin twierdził, że ma kontrakt na 600 milionów dolarów dotyczący dostaw broni na Ukrainę, lecz brakowało mu jeszcze miliona dolarów do finalizacji umowy. Kobieta, która planowała wspólną przyszłość z ochroniarzem, zdecydowała się pożyczyć mu około miliona złotych. Była to czynność wykonana z uczciwego serca. Po ujawnieniu oszustwa, Modzelewska zwróciła się o pomoc do Krzysztofa Rutkowskiego, właściciela biura detektywistycznego.
Rutkowski niezwłocznie podjął działania w celu zbadania sprawy. Jednocześnie zdecydował, że należy zgłosić to oszustwo na policję, aby podjąć odpowiednie środki proceduralne. Informacje, które dotarły do serwisu Patriot24.net, sugerują, że Marcin zakupił nowy samochód oraz spłacił długi i zobowiązania. O tych nadal można z łatwością przeczytać w sieci. Na zdjęciach udostępnionych przez Roberta Rewińskiego widoczne są kadry z wielu imprez, na których Marcin ochraniał Annę i Roberta Lewandowskich. Był też odpowiedzialny za ochronę pary podczas pogrzebu babci Anny Lewandowskiej i urodzin, gdzie był obecny w towarzystwie znanych piłkarzy.
Biuro Rutkowskiego planuje niedługo zorganizować konferencję prasową z udziałem Doroty Modzelewskiej w celu ujawnienia szczegółów i metodologii działania sprawcy wyłudzenia. Modzelewska poinformowała, że ochroniarz powoływał się również na kontakty i znajomości z Krzysztofem Rutkowski. Sam detektyw zaprzecza jednak twierdzeniom oszusta. Właściciel biura detektywistycznego wyraził swój oburzenie i potępił takie działanie, nazywając je obrzydliwym i niemęskim.
Obrzydliwe i niemęskie jest zachowanie ochroniarza Marcina. Człowiek, który ma chronić i pomagać, dopuścił się wyłudzenia. Poniesie za to konsekwencje prawne. Takie zachowanie zasługuje na pogardę i wykluczenie z grona osób, które wpuszczane są do domów, w których znajdują się wartościowe rzeczy. Osoba taka może przecież "wystawić", mówiąc kolokwialnie, takie lokalizacje złodziejom. Ochroniarz, którego zadaniem jest ochrona i pomoc, dopuścił się wyłudzenia i zostanie pociągnięty do odpowiedzialności prawnej.
konkluduje Krzysztof RutkowskiW tym przypadku surowy wymiar kary za przestępstwo dokonania oszustwa nie odstraszył ochroniarza Roberta Lewandowskiego. Przypomnijmy, że zgodnie z brzmieniem art. 286 KK "kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8."
Poniżej publikujemy pełną korespondencję pomiędzy oszukaną kobietą, a domniemanym najemnikiem armii Ukraińskiej.
Krzysztof Rutkowski dodatkowo podkreślił, że w ciągu 33 lat działalności biura spotkali się z wieloma oszustami, którzy podszywali się pod osoby z najwyższych władz państwowych, tylko po to, aby wyłudzić, oszukać i okraść. W piątek próbowano skontaktować się z Marcinem, jednak nie odbierał telefonów ani nie oddzwaniał. Osoby poszkodowane przez ochroniarza Marcina zostały zaapelowane o niezwłoczny kontakt z BIUREM RUTKOWSKI pod numerem alarmowym 600 007 007.
Sprawa wyłudzenia przez ochroniarza Roberta Lewandowskiego stanowi kolejny przykład oszustw i manipulacji, które mogą mieć poważne konsekwencje dla ofiar. Policja od lat apeluje o rozwagę i dokładną analizę podejmowanych przez siebie działań - szczególnie w przypadku udzielania pożyczki osobie znanej zaledwie przez chwilę.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!