Reklama

Były pracownik TVP Info "słupem CBA"? Sąd uzasadnił wyrok ws. Cezarego Gmyza

Wrocławski Sąd Apelacyjny wydał wyrok, którego uzasadnienie dowodzi, że Cezary Gmyz, obecnie pracujący dla TV Republika, nie jest dziennikarzem. Były propagandysta TVP Info został uznany za winnego zniesławienia znanego wrocławskiego prawnika, Ryszarda Bedryja.

W uzasadnieniu wyroku Sąd Apelacyjny ujawnił, że Cezary Gmyz, znany ze swoich kontrowersyjnych publikacji, otrzymywał materiały bezpośrednio od funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA). Następnie te materiały były publikowane w gazecie, która w tamtym okresie była kontrolowana przez osoby powiązane z Prawem i Sprawiedliwością (PiS).

Sąd podważył status Cezarego Gmyza, jako dziennikarza 

Sąd nie przyjął tłumaczeń Gmyza, który próbował bronić swoich działań, powołując się na prawo prasowe i zasady dziennikarskie. Zamiast tego, sąd podważył legalność i etykę jego działań, kwestionując jego status jako dziennikarza działającego w zgodzie z zasadami prawa prasowego.

Przypomnijmy, że Cezary Gmyz przez lata był korespondentem TVP Info w Berlinie, skąd nieustanie nadawał na żywo dezinformujące relacje, które uderzały w ówczesną opozycję. Na przestrzeni minionych lat posłowie obecnej koalicji rządzącej alarmowali i informowali organy ścigania, że Gmyz jest w stałym kontakcie z agentami wielu służb, których przedstawiciele za pozwoleniem swoich przełożonych regularnie dostarczali propagandyście tajne materiały ze śledztw celem dyskredytowania osób objętych dochodzeniami, a związanymi z obozem ówczesnej opozycji demokratycznej.

Gmyz zaufanym człowiekiem służb PiS?

W kontekście opisywanej sprawy kluczowe pytanie zadał Jan Piński. Czy CBA przez lata celowo instalowało swoich „zaufanych ludzi” w mediach, aby sterować narracją i atakować przeciwników politycznych PiS – pisze w swoim artykule w portalu Wieści24.

Ujawnione informacje mogą sugerować, że działania CBA nie ograniczały się jedynie do pracy operacyjnej, ale również obejmowały manipulację opinią publiczną poprzez kontrolowane publikacje.

Co więcej, w świetle ostatnich zeznań Tomasza Kaczmarka, byłego funkcjonariusza CBA, który zgłosił się na świadka koronnego, wydaje się, że Gmyz mógł być jedynie jednym z wielu dziennikarzy otrzymujących bezpośrednie materiały od służb. Kaczmarek wskazał, że istniała zorganizowana sieć współpracy między CBA a wybranymi dziennikarzami, mająca na celu dyskredytowanie osób uznawanych za wrogów politycznych PiS.

Autentyczność materiałów i źródła wycieków 

Jednym z najbardziej niepokojących aspektów całej sprawy jest pytanie o autentyczność i pochodzenie materiałów, które były publikowane przez Gmyza i jemu podobnych. Czy dziennikarze tacy jak Gmyz byli jedynie wykonawcami, przekazującymi na łamy gazet gotowe materiały dostarczone przez funkcjonariuszy służb? A jeśli tak, to kto rzeczywiście był autorem tych „dziennikarskich” dochodzeń i jaka była ich prawdziwa motywacja?

Wyrok i uzasadnienie Sądu Apelacyjnego rzucają nowe światło na metody działania niektórych mediów w Polsce, szczególnie tych powiązanych z obozem wówczas rządzącym. Jeżeli potwierdzą się podejrzenia o systematyczne dostarczanie materiałów przez służby specjalne do zaufanych dziennikarzy, może to mieć poważne konsekwencje dla wiarygodności tych mediów oraz dla samej idei wolności prasy.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: checkPRESS / Sąd Apelacyjny w Warszawie Aktualizacja: 22/08/2024 08:39
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do