Nepotyzm w koalicji rządowej bije rekordy

Kryzys w koalicji rządowej narasta. W zasadzie każdy już walczy w niej z każdym: od szeregowych posłów po poszczególnych ministrów, którzy uderzają w siebie w socjal mediach i programach telewizyjnych. W jednym jednak dogadują się znakomicie, a mianowicie w skoku na kasę i stanowiska, bo - jak się okazuje - po półtora roku rządów przy państwowym korycie wciąż są wolne miejsca.

Łatwo było przewidzieć, że cały sukces Koalicji 15 X opiera się na wątłych plecach Rafała Trzaskowskiego jako kandydata na prezydenta. Nic więc dziwnego, że jeszcze 1 czerwca, tuż po tym, gdy okazało się, iż prezydentem będzie Karol Nawrocki zaczęła się burza i wzajemne oskarżenia o to, kto jest najbardziej winnym porażki, a od poniedziałku ruszyło już prawdziwe tsunami.

Początkowo wszyscy solidarnie winą za katastrofę Trzaskowskiego obarczyli Adriana Zandberga i partię Razem za brak oficjalnego poparcia dla prezydenta Warszawy tak, jakby partia pozostająca w opozycji miała taki obowiązek. Zaatakował i to z najcięższych dział marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, a wtórował mu wicepremier z PSL, Władysław Kosiniak Kamysz. Nieco później do boju weszli prominentni posłowie i ministrowie Polski 2050. 

Wszystko to, niczym obwoźny cyrk, rozgrywa sie na oczach opinii publicznej, coraz bardziej zniesmaczonej postawą rządzących z premierem Donaldem Tuskiem na czele.Tymczasem w zaciszu gabinetów i wąskim gronie pracuje nieustannie urząd pracy im. Koalicji 15 X.

Nie rozwiały sie jeszcze dymy z prezydenckiego pola bitwy, a już w poniedziałek czyli kilkanaście godzin po nocy wyborczej, bo trzeba było odespać porażkę, tłusto opłacaną posadę otrzymuje główny hejter, pracujący w socjalmediach na rzecz Platformy Obywatelskiej, Marcin Kopania znany jako Pablo Morales.

Tuż przed podpisaniem dyrektorskich papierów w państwowym, a więc zarządzanym przez PO Polskim Goldingu Nieruchomości likwiduje swoje, operujące językiem nienawiści konto w serwisie X. Zanim dostał w nagrodę etat w PHN pracował na zlecenie Platformy wykonując "analizy" i "szkolenia" za które otrzymał przynajmniej 300 tysięcy złotych.

W tym samym czasie bardzo bliski przyjaciel Roberta Biedronia z Nowej Lewicy otrzymuje intratne stanowisko w Centralnym Ośrodku Informatyki mimo, że brak mu jakichkolwiek kompetencji w tej dziedzinie. Warto dodać, że wbrew zapowiedziom rządzących o konkursach na najważniejsze stanowiska w spółkach i instytucjach państwowych prawa ręka Biedronia od czasów, gdy ten był prezydentem Słupska dostaje fuchę bez żadnego konkursu.

To dr Marcin Anaszewicz, który specjalizuje się w prawach zwierząt, nie posiadając absolutnie żadnej wiedzy z dziedziny cyberbezpieczeństwa czy informatyki, by zajmować bardzo ważne, dyrektorskie stanowisko w COI, gdzie ma odpowiadać za przedsięwzięcia wynikające z tzw.pakietu deregulacyjnego. W Słupsku w czasach Biedronia nazywano go nadprezydentem.

Nie sposób nie wspomnieć też o córce podkarpackiego polityka Polskiego Stronnictwa Ludowego, która dostaje w prezencie od taty fotel... wiceprezesa państwowego giganta, jakim jest KGHM Polska Miedź. To Anna Sobieraj-Kozakiewicz, która jako radczyni prawna z zawodu w wieku 38 lat zrobiła błyskawiczną karierę zawodową. Wcześniej ojciec obsadził ją w państwowej spółce AMW Rewita, została też społeczną doradczynią Władysława Kosiniaka Kamysza.

Jednak było to za mało jak na rodzinne ambicje Dariusza Sobieraja, który "rozdaje karty" na Podkarpaciu w imieniu PSL już od kilkunastu lat. To tylko przypadki z tego tygodnia, pokazujące jak faktycznie wygląda słynne już "koryciarstwo" w rządzie i koalicji. Zajmując się wyłącznie desantem na stołki dla znajomych trudno będzie za dwa i pół roku wygrać wybory z PiS i Konfederacją.