
Feliks Osiński, żołnierz 1. Armii Wojska Polskiego, uczestnik bitwy o Monte Cassino oraz były więzień niemieckiego obozu KL Auschwitz, zmarł w wieku 99 lat. Jego historia to świadectwo odwagi, cierpienia i niezłomności pokolenia wojennego.
Feliks Osiński urodził się 4 sierpnia 1925 roku. W wieku zaledwie 18 lat został powołany do 1. Armii Wojska Polskiego. W dniach 18–22 września 1944 roku walczył o wyzwolenie Warszawy. Podczas tych walk został ranny w kolano, a niedługo potem dostał się do niemieckiej niewoli.
Po pojmaniu przez Niemców Osiński trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie spędził kilka tygodni. Następnie został przewieziony na roboty przymusowe do austriackiego Wolfsbergu. Tam doczekał wyzwolenia przez aliantów.
Po wyzwoleniu Feliks Osiński wstąpił do armii generała Władysława Andersa. Trafił do Włoch, gdzie jako saper brał udział w rozminowywaniu pól bitwy pod Monte Cassino. To tam, jak wspominał, zetknął się z tragicznymi śladami bitwy – szczątkami poległych żołnierzy.
– Było dziwnie. Nie byłem 40-latkiem, miałem 21 lat, to było trochę straszne. Spędziliśmy tam osiem dni – mówił w 2024 roku w rozmowie z PAP.
W wyniku pracy przy rozminowywaniu Osiński częściowo stracił słuch. Do końca życia niósł w sobie ciężar wspomnień z tamtego okresu. Mówił, że najtrudniejsze było widzieć śmierć towarzyszy broni.
– Czułem strach, chociaż byłem żołnierzem, wojowałem po Warszawie, ale ciężko było na sercu, że tylu żołnierzy zginęło, moich kolegów. (...) Jak patrzy się na człowieka, że już parę miesięcy tam leży, są tylko kości, to strach bierze, taki mróz. To trudno wytłumaczyć. Ktoś powie to nic, oczywiście i dla mnie było nic, ale włosy na głowie stawały – opowiadał Feliks Osiński.
O śmierci Feliksa Osińskiego poinformował m.in. Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Jego życie to zapis tragicznych losów wojennego pokolenia, które mimo wszystko nie straciło człowieczeństwa ani ducha walki.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie