Protesty w Paryżu. Gabriel Attal krytykuje poparcie Trumpa i Putina dla Le Pen

Podczas wiecu partii Odrodzenie w Saint-Denis pod Paryżem, były premier Francji i lider centrowej frakcji parlamentarnej, Gabriel Attal, ostro skrytykował poparcie, jakiego Marine Le Pen udzielili Donald Trump, Viktor Orbán i Władimir Putin.

Nazwał to "ingerencją bez precedensu" w wewnętrzne sprawy Francji, podkreślając, że skrajna prawica stanowi zagrożenie dla niezależności sądownictwa i demokratycznych instytucji.

Attal określił partię Le Pen, Zjednoczenie Narodowe (RN), jako "francuską fankę trumpizmu", oskarżając ją o wspieranie polityki wojny handlowej zapoczątkowanej przez prezydenta USA.

Wspomniał również o osobach niepełnosprawnych i LGBT:

– Nigdy nie zaakceptujemy tego, że we Francji można pobić dwóch mężczyzn tylko dlatego, że trzymają się za ręce na ulicy. – powiedział Gabriel Attal. –Nigdy nie zaakceptujemy tego, że osoba niepełnosprawna we Francji jest pozbawiona takich samych usług, jakie mają inni ludzie – dodał Attal.

Dodał również, że skrajna prawica atakuje instytucje i podważa wyroki sądów, co jest niedopuszczalne w państwie prawa.

Marine Le Pen została skazana za defraudację środków publicznych w związku z fikcyjnym zatrudnianiem asystentów europosłów. Wyrok przewiduje m.in. pięcioletni zakaz kandydowania w wyborach. Polityczka odwołała się od decyzji, twierdząc, że ma ona charakter czysto polityczny i stanowi formę "polowania na czarownice".

Podczas wiecu w Paryżu Le Pen mówiła o "odchyleniach od demokracji" i zapewniała, że to jej ruch broni praworządności. Odwołała się również do postaci Martina Luthera Kinga, wskazując, że jej walka ma charakter "pokojowego i demokratycznego oporu".

Wiec w Saint-Denis był okazją do zademonstrowania jedności obozu centrowego. Udział w nim wzięli m.in. były premier Edouard Philippe oraz lider MoDem François Bayrou. Obaj są bliskimi sojusznikami prezydenta Macrona od początku jego kadencji w 2017 roku.

Attal wezwał centrowe partie do mobilizacji przed wyborami prezydenckimi w 2027 roku, kiedy to Emmanuel Macron nie będzie mógł już kandydować. Zapowiedział, że partia Odrodzenie przedstawi w przyszłym roku "kompleksowy projekt dla kraju" i dokona bilansu dotychczasowych rządów.

Marine Le Pen zapowiedziała walkę o unieważnienie wyroku. Apelacja zostanie rozpatrzona latem 2026 roku, czyli niespełna rok przed wyborami prezydenckimi. Jej partia przekonuje, że sąd nie miał podstaw do tak surowej decyzji, a cała sprawa ma podtekst polityczny.

Pomimo wyroku, Le Pen nie zamierza rezygnować ze swoich ambicji politycznych. Skrajna prawica stara się przekonać opinię publiczną, że to właśnie ona reprezentuje prawdziwe wartości republikańskie i wolę ludu.