
Minęły 43 lata od tragicznej śmierci Wojciecha Cieślewicza, 29-letniego dziennikarza pobitego przez funkcjonariuszy ZOMO podczas manifestacji pod Poznańskimi Krzyżami. Do dziś nie wiadomo, kto zabił Cieślewicza.
Jego śmierć, będąca jedną z mrocznych kart historii stanu wojennego w Polsce, do dziś nie doczekała się pełnego wyjaśnienia, a sprawcy brutalnego pobicia nigdy nie ponieśli konsekwencji.
13 lutego 1982 roku Wojciech Cieślewicz uczestniczył w demonstracji przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Podczas brutalnego rozpędzania manifestantów przez oddziały ZOMO uciekał w kierunku mostu Teatralnego. W pobliżu przystanku tramwajowego został dotkliwie pobity przez milicjantów.
Trafił do szpitala, gdzie po kilkunastu dniach walki o życie, 2 marca 1982 roku, zmarł na skutek poważnych obrażeń czaszkowo-mózgowych.
Śledztwo w sprawie jego śmierci zostało umorzone już po kilku miesiącach, ponieważ – według oficjalnych ustaleń – nie udało się wykryć sprawców. Zeznania świadków nie pozostawiały jednak wątpliwości: Cieślewicz został pobity przez funkcjonariuszy ZOMO. Mimo podejmowanych na przestrzeni lat prób wznowienia dochodzenia, nigdy nie udało się doprowadzić do skazania winnych.
W 1990 roku sejmowa komisja nadzwyczajna badająca działalność MSW w PRL wnioskowała o ponowne śledztwo. Wówczas Prokuratura Wojewódzka w Poznaniu ustaliła, że pobicia dokonali funkcjonariusze kompanii V ZOMO. Jeden z byłych funkcjonariuszy został oskarżony, ale w 1993 roku poznański sąd uniewinnił go, wskazując na brak wystarczających dowodów winy.
W marcu 2023 roku prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki poinformował o wznowieniu śledztwa w tej sprawie. Prowadzi je prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie. Jak zaznaczył rzecznik IPN Rafał Leśkiewicz, dochodzenie to wymaga czasochłonnej analizy dokumentów i przesłuchań świadków.
Redaktor naczelny "Głosu Wielkopolskiego" Leszek Waligóra podkreślił w rozmowie z Polską Agencją Prasową (PAP), że najlepszym upamiętnieniem Cieślewicza byłoby ostateczne wyjaśnienie okoliczności jego śmierci i ukaranie sprawców – o ile jeszcze żyją. Zwrócił również uwagę na brak skutecznej ochrony dziennikarzy zarówno w PRL, jak i współcześnie, przypominając m.in. nierozwiązaną sprawę śmierci Jarosława Ziętary oraz tragiczne okoliczności śmierci Ani Karbowniczak.
Pamięć o Wojciechu Cieślewiczu jest wciąż żywa w Poznaniu. W 1992 roku, w dziesiątą rocznicę jego śmierci, na moście Teatralnym odsłonięto tablicę upamiętniającą to tragiczne wydarzenie. W 2015 roku decyzją poznańskich radnych jego imię nadano skwerowi w centrum miasta.
Choć po latach śledztwo w sprawie śmierci Cieślewicza zostało ponownie podjęte, nadal nie wiadomo, czy uda się doprowadzić do osądzenia winnych. Niezależnie od wyniku dochodzenia, jego historia pozostaje symbolem represji i brutalności aparatu PRL wobec społeczeństwa, a także przypomnieniem, jak istotna jest walka o prawdę i sprawiedliwość.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie