TPN ostrzega przed wchodzeniem na zamarznięte jeziora w Tatrach. Lód może załamać się w każdej chwili

W niedzielę media społecznościowe obiegło nagranie, na którym widać dużą grupę osób – w tym dzieci – ślizgających się po delikatnie zamarzniętej powierzchni jeziora. Film wywołał falę komentarzy i krytyki, a eksperci nie mają wątpliwości, że takie zachowania mogą skończyć się tragedią.

– To początek zimy, więc ta tafla na Morskim Oku jest jeszcze cienka. Lód zawsze jest grubszy na środku jeziora, a cieńszy przy brzegu. Najmniejsza warstwa lodu występuje przy wypływie z Morskiego Oka, tam gdzie zaczyna się Rybi Potok, czyli w okolicy schroniska. Z punktu widzenia bezpieczeństwa to absolutnie karygodne zachowanie. Wchodzenie na taflę, zwłaszcza w dużych grupach, może zakończyć się tragicznie – lód z łatwością może się załamać – powiedział dla PAP Tomasz Zając.

TPN: Turyści nie są w stanie ocenić ryzyka

Tatrzański Park Narodowy przypomina, że osoby wchodzące na zamarznięte jeziora nie mają możliwości sprawdzenia, jak gruba jest pokrywa ani jakie obciążenie może wytrzymać. Nawet jeśli w niektórych miejscach lód wydaje się solidny, sytuacja może diametralnie zmienić się w ciągu sekund.

TPN zwraca również uwagę na dodatkowe zagrożenie, jakim są lawiny, które ze stromych zboczy często spadają wprost na tafle jezior. Nawet zimą, gdy pokrywa lodowa osiąga metr grubości, ruch mas śnieżnych może stwarzać realne niebezpieczeństwo.

Zimą bywa bezpieczniej, ale tylko na wyznaczonych trasach

W szczycie sezonu zimowego, gdy lód na Morskim Oku osiąga nawet metr grubości, przez środek jeziora powstaje popularny skrót prowadzący w stronę szlaku na Czarny Staw pod Rysami.

TPN podkreśla jednak, że nawet wtedy turyści powinni korzystać wyłącznie ze ścieżek wydeptanych i zalecanych przez służby parku.