Weekendowy bilans wypadków na drogach. Aktualna liczba wypadków, stłuczek i ofiar

Trup na drogach ściele się gęsto. Tragiczny bilans wypadków drogowych po weekendzie. Wiosenna pogoda tradycyjnie nie służy bezpieczeństwu ruchu drogowego. Nie od dziś wiadomo, że im gorsze warunki podróży, tym mniej ofiar śmiertelnych, ponieważ kierowcy jeżdżą zdecydowanie wolniej i uważniej. Marcowe słońce okazało się zgubne dla lubiących dociskać gaz do deski.

Od piątku do niedzieli na polskich drogach zginęło aż 14 osób: 3 pierwszego dnia oraz po 7 w następnych dwóch. To mniej więcej tyle, ile ginie  jednorazowo od rosyjskich rakiet podczas nalotu na Ukrainę.

Ogółem doszło do 177 wypadków, w których obrażenia wymagające hospitalizacji  odniosło 187 osób.

Jak zwykle nie zabrakło tych, którzy lubią jazdę a podwójnym gazie. Policjanci złapali przez ostatnie trzy dni 815 osób kierujących po spożyciu alkoholu.

Zakładając, że to tylko niewielki odsetek pijanych, którzy natknęli się na policyjny patrol możemy przyjąć, że kilkanaście tysięcy patologicznych kierowców, będących pod wpływem alkoholu dotarło jakoś do celu.

Ciepła wiosenna pogoda sprawiła też, że na drogach aż zaroiło sie od motocyklistów. Nie wszyscy oni wrócili do domów żywi.

Dla przykładu wczoraj na drodze krajowej nr 74 w miejscowości Kocudza Trzecia w powiecie janowskim doszło do tragicznego zdarzenia z udziałem 21-letniego motocyklisty, który z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwległy pas i uderzył w bariery, ginąc na miejscu.

Jak informuje checkpress.pl Komenda Główna Policji od początku roku doszło już do 36 wypadków z udziałem motocyklistów, które zakończyły się tragicznie dla dwóch kierujących. Trwałe kalectwo czeka prawdopodobnie aż 36 motocyklistów, którzy przeżyli wypadki i trafili na szpitalne oddziały. Czeka ich długotrwała rehabilitacja.

Aby uniknąć zeszłorocznej skali nieszczęść, gdy na drogach zginęło 230 kierujących jednośladami, a 2308 odniosło ciężkie obrażenia warto pamiętać stare hasło, że "motocykle są wszędzie", szczególnie w pierwszych tygodniach sezonu, gdy kierowcy osobówek jeszcze nie oswoili się z ich obecnością na drogach.