Reklama

Aresztowany w Polsce za bluźnierstwo. Hindus poszukiwany przez Interpol wpadł w Modlinie

Aresztowanie człowieka za bluźnierstwo? Nie, nie w Iranie czy innym państwie wyznaniowym, lecz w Polsce w XXI wieku. Akcja służb miała miejsce w podwarszawskim porcie lotniczym Modlin, głównej bazie linii Ryan Air. Straż Graniczna podczas kontroli paszportowej obywatela Indii zauważyła w swoim systemie, że Sanal Edamaruku widnieje w bazie Interpolu jako osoba poszukiwana tzw. czerwoną notą. Mężczyzna został oczywiście zatrzymany. Okazuje się, że jest ścigany w New Dehli za "bluźnierstwo przeciwko Kościołowi Katolickiemu".

Ten bulwersujący dla racjonalnie myślącego człowieka przypadek to jeden z przykładów na to, o jakiej Polsce marzy katoprawica i jak wyglądałyby rządy koalicji PiS - Konfederacja, jeśli za trzy lata ci mentalni talibowie przejęliby władzę. Artykuł 196 nie tylko nie zniknąłby z Kodeksu Karnego jako relikt ciemnogrodzkiej przeszłości, ale wręcz doczekałby się poważnego rozszerzenia. Zbigniew Ziobro i jego przyboczni zajęliby się tym pewnie w pierwszym rzędzie po dojściu do władzy.

Zamiast na konferencję o prawach człowieka w Warszawie trafił do aresztu

Sanal Edamaruku to aktywista międzynarodowego ruchu racjonalistów, który przyleciał do Polski na konferencję poświęconą prawom człowieka w Warszawie pod patronatem Sekretarz generalnej rady Europy. Od roku 2012 mieszka poza ojczyzną, która chce być nazywana przez resztę największą demokracją świata, którą jest niestety tylko pozornie, bowiem prawa człowieka łamane są tam nagminnie.

 Hindus odnalazł wolność i bezpieczeństwo w Finlandii, która otoczyła go ochroną ze względu na to, że — jak sam przyznaje — jego życie będzie zagrożone jeśli wróci do Indii. Fińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych ma już wiedze na temat tego, do czego doszło w Modlinie.

Aktywista nazwał krople na krucyfiksie ściekiem, a nie cudem

Sanal jest twórcą i założycielem Rationalist International z siedzibą w Helsinkach, organizacji powstałej w 1995 roku i skupiającej ateistów, humanistów, sceptyków, racjonalistów oraz wszystkich tych, którzy rozum i prawa człowieka stawiają ponad wiarę w różnorakie religie, z dominującą, pełną hipokryzji religią katolicką na czele.

"Zbrodnią" za którą aktywista jest ścigany po dziś dzień od lat było — jak to wolnomyśliciel ma w zwyczaju — wyrażenie swojej opinii na temat domniemanego cudu podczas wizyty w Mumbaju. Jest w tym indyjskim mieście krucyfiks, z którego zdaniem miejscowych katotalibów — kapie woda, co jest dowodem "cudu". Sanal Edamaruku oznajmił publicznie wszem i wobec, że to nie żadna woda, a zwykły ściek miejski, który właśnie w miejscu, gdzie jest krzyż, znalazł swe ujście.

Mecenas Barlik uważa, że Hindus ma szansę przed polskim sądem

Rozwścieczyło to władze Kościoła katolickiego, które zgodnie z indyjskim prawem zażądało ścigania aktywisty za "bluźnierstwo" niczym w czasach Torquemady i Świętej Inkwizycji. Hindus nie czekał na wyrok sądu i po prostu opuścił ojczyznę, gdzie groziłoby mu kilkuletnie więzienie.

Zdaniem mecenas Katarzyny Marii Barlik Hindus nie stoi na straconej pozycji. "Proces ekstradycyjny jest ściśle określony przepisami Kodeksu Postępowania Karnego. Mówi o tym artykuł 602 i następne. Miejmy nadzieję, że państwo polskie dochowa wszelkich starań, by nie wydać Indiom osoby, wobec której istnieje uzasadniona obawa, że w państwie żądającym wydania może dojść do naruszenia wolności i praw osoby wydanej".

Warto, by sprawie przyjrzał się minister sprawiedliwości, Adam Bodnar

Warszawska prawniczka rozwiewa wątpliwości co do tego jak Sanal Edamaruku mógłby zostać potraktowany przez indyjskie organa ścigania. "Nie jest tajemnicą, że w Indiach dochodzi do licznych przypadków łamania praw człowieka, niesłusznych zatrzymań, pozbawiania praw do obrony i tortur" - dodaje. 

Warto też, by sprawie od samego początku przyglądał się minister sprawiedliwości Adam Bodnar, który przed przyjęciem posady w rządzie Donalda Tuska był ściśle związany jako wiceprezes z Helsińską Fundacją Praw Człowieka oraz piastował funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich. 

Edamaruku zapomniał, że Anglia nie jest już w Europie, dlatego wpadł podczas kontroli 

Tak naprawdę jedynym i najpoważniejszym błędem jaki popełnił aktywista było opuszczenie strefy Schengen i wylot poza Unie europejską czyli do Wielkiej Brytanii. Jak wiadomo, wewnątrz Wspólnoty nie ma kontroli dokumentów osób przylatujących. Ponieważ wracał do Europy z Londynu, został wylegitymowany, jak każdy, kto przekracza granicę UE.

Mężczyzna po zatrzymaniu w Modlinie przez strażników granicznych, zgodnie z procedurą, został przewieziony na "dołek" czyli do Pomieszczenia dla Osób Zatrzymanych. Stamtąd trafił przed oblicze Prokuratury Warszawa-Praga, a po złożeniu wyjaśnień przewieziono go do jednego ze stołecznych aresztów śledczych.

Polski sąd musi udowodnić, że żyjemy w państwie świeckim, a nie katolickim

Warto dodać, że na zakończenie procesu ekstradycyjnego można czekać wiele miesięcy, sam ustawodawca przewidział, że okres tymczasowego aresztowania w sprawach o ekstradycję. nie może być dłuższy niż dwa lata. Oczywiście Sanal nie musi czekać na rozstrzygnięcie w warunkach pozbawienia wolności, ale do będzie już zależało od instytucji kompetentnych w tej sprawie oraz od jego obrońców.

Polski sąd powinien jasno dać wyraz temu, że zarówno w Polsce, jak i tym bardziej w cywilizowanej Europie bezpowrotnie skończył się czas "polowań na czarownice" i palenia niewiernych na stosach. Powinny to sobie również przyswoić władze Indii, jeśli te faktycznie aspirują do bycia demokracją.

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: checkpress.pl Aktualizacja: 11/04/2025 14:21
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do