Reklama

Czy Jakub Jaworowski straci stanowisko? MAP na celowniku polityków – ujanwniamy zmiany w rządzie

11/07/2025 12:35

Gdyby polityka była wyłącznie grą kompetencji, Jakub Jaworowski miałby dziś przed sobą stabilną przyszłość w gabinecie Donalda Tuska. Ale polityka w Polsce to nie tylko kompetencje. To także frakcyjne układanki, stare lojalności, nowi koalicjanci i żądania „swoich ludzi na stołkach”. A Jaworowski – choć w obiektywnym bilansie oceniany jest dobrze – stał się nagle dla rządzącej koalicji balastem. I to balastem, którego chce się koalicja pozbyć.


 I jak to w życiu bywa, nie dzieje się to bez powodu.

Cichy ekspert, który nie miał być problemem

Jaworowski to facet od zadań specjalnych. W czasach rządu PO-PSL był sekretarzem Rady Gospodarczej przy premierze Tusku, potem w Kancelarii Premiera, współtworzył plany konsolidacji finansów publicznych po kryzysie 2008. Zanim został ministrem aktywów państwowych był ekonomistą Banku BPH. W latach 2016-2020 rozpoczął pracę jako konsultant i dyrektor ds. polityki publicznej w Boston Consulting Group, pracował też w Tony Blair Institute for Global Change. Sam Tusk powołując go na stanowisko docenił jego wiedzę i lojalność. 

„Ciągle młody polityk, fachowiec i ekspert. Mieliśmy okazję współpracować już 10 lat wcześniej, kiedy drogi Kubo zostałeś sekretarzem mojej rady gospodarczej”.

Jest typowym technokratą. Nie medialnym lwem, nie politycznym fighterem. Lubi cyfry, procedury, tabelki, a nie kamery i wielkie polityczne wojny. Dla Tuska – wizerunkowo rozdartego między PR-owską „Polską uśmiechniętą” a koniecznością bolesnych cięć – jest idealny: cichy, fachowy, nie sprawiał kłopotów. Dziś to właśnie ten technokratyczny wizerunek Jaworowskiego jest jego największym problemem

Resort pełen złota, czyli wojna o wpływy

Ministerstwo Aktywów Państwowych – to resort, który zawsze pachniał polityką. To przecież miejsce, gdzie rozdziela się nadzór nad gigantami: Orlenem, KGHM, PZU, PGZ, Grupą Azoty i wieloma innymi molochami Skarbu Państwa. To również jeden z głównych instrumentów wpływu politycznego. Kto kontroluje spółki, ten rozmawia z zarządami, sponsorami lokalnych inwestycji, mediami i samorządami.

Przez lata MAP było bastionem PiS – pełne ludzi lojalnych wobec Zjednoczonej Prawicy. Tusk chciał więc przejąć nad nim kontrolę. W tym kontekście wybór Jaworowskiego był logiczny: człowiek PO, ale nie tak ostentacyjnie partyjny, żeby prowokować otwartą wojnę w koalicji. Miał „posprzątać” po PiS i ograniczyć polityczny folwark. Niestety okazało się, że to za mało.

Od kilku tygodni trwa brutalna wojna o wpływy w rządzie. Lewica, Polska 2050 i PSL widzą w likwidacji MAP szansę, by wykroić dla siebie kawał tortu. Kto przejmie kontrolę nad spółkami, ten będzie miał większy wpływ na budżety, miejsca pracy, a nawet na media lokalne i sponsorów kultury czy sportu. To twarda polityczna waluta.

Cichy koniec ministra bez afer, ale i bez sojuszników

Rozmówcy z kręgów koalicyjnych mówią wprost: Jaworowski to „człowiek Tuska” i Platformy, nie nasz człowiek. Pytani o merytoryke pracy Ministra, nie mają do niego zarzutów, ale w nowym rozdaniu chcą własnych ludzi na newralgicznych odcinkach. Chcą nadzoru nad spółkami – albo chociaż prawa głosu w Radzie ds. Spółek Skarbu Państwa, której skład również ma się zmienić. A przy tym Jaworowski – cichy, niekonfliktowy – nie ma politycznej armii, która go obroni. To w polityce zawsze słabość.

Nie brakuje przy tym głosów zza kulis, które nie pozostawiają wątpliwości, dlaczego koalicjanci chcą zmian. – Jaworowski jest OK, ale nie jest nasz. A w spółkach Skarbu Państwa nie chodzi tylko o księgowość, chodzi o realną władzę – mówi polityk Lewicy, zastrzegając anonimowość.

Co politycy sądzą o Jaworskim?

Z kolei polityk Polski 2050 komentuje jeszcze ostrzej: „MAP to bastion Platformy, Lewica ma tam wiceministrów. Chcemy to rozbić, bo dziś spółki Skarbu Państwa to państwo w państwie”. I to właśnie ta walka sprawia, że rekonstrukcja rządu Tuska to znacznie więcej niż kosmetyka resortów. To polityczny poker o miliardy, wpływy i bezpieczeństwo państwa.

Jaworowskiemu nie pomaga też to, że MAP pod jego wodzą jest w pewnym zawieszeniu. Choć zajął się audytem po PiS, nie pokazał jeszcze publicznie żadnych spektakularnych raportów czy dowodów na wielką skalę nieprawidłowości w spółkach Skarbu Państwa. Media szukają „haków na Obajtka” i poprzednie władze, ale na razie nie ma spektakularnych konferencji prasowych ani afery, która przykryłaby bieżące spory w koalicji.

To rodzi wątpliwości, czy Jaworowski jest wystarczająco skuteczny politycznie, by obronić resort i samego siebie. Niektórzy politycy Platformy i polityczni koledzy Jaworowskiego od lat mówią wręcz, że jego spokojny styl i brak politycznego zacięcia „nie nadają się” do rozgrywek na tym poziomie. I że nadzór nad spółkami powinien przejść do KPRM, czyli bezpośrednio pod Tuska, który będzie tym samym trzymał rękę na finansowym pulsie.

Gdyby polityka była wyłącznie grą kompetencji…

Tusk ma też inny problem: koalicjanci już nie są grzecznymi juniorami. Polska 2050 Szymona Hołowni chce większych wpływów i realnej władzy. Lewica – choć słaba w sondażach – walczy o każdy fotel i resort, bo bez tego zniknie w cieniu większych graczy. A PSL jak zawsze umie rozgrywać kulisy jak nikt. Likwidacja MAP to dla nich wszystkich szansa na nowe stołki i nowe wpływy.

Jaworowski – w tej układance – jest więc politycznym „martwym polem”. Jest symbolem Platformy, która chce zachować kontrolę nad spółkami, ale jednocześnie jest zbyt słabym politykiem, by samodzielnie tę kontrolę wywalczyć. Wszyscy go szanują, wiedzą że jest ekspertem, ale nikt go już nie broni. A to w polskiej polityce wyrok.

Nie chodzi więc o żadną personalną nagonkę na Jaworowskiego w klasycznym sensie. Nie ma wokół niego wielkich afer, nie ma w mediach żadnych oskarżeń o nieprawidłowości. To czysta polityka. Koalicjanci po prostu kalkulują: czy opłaca im się zostawić człowieka Tuska na stanowisku, które daje władzę nad miliardami złotych i setkami strategicznych firm? Zapytaliśmy. I ich odpowiedź jest jasna: nie opłaca się.

Tusk stoi dziś przed trudnym wyborem. Jeśli zlikwiduje MAP i przeniesie nadzór do KPRM, osłabi wewnętrzną pozycję Platformy, ale uspokoi koalicjantów. Jeśli pozostawi MAP – z Jaworowskim na czele – ryzykuje nieustające wojny wewnętrzne. A że premier woli mieć mniej konfliktów niż więcej, scenariusz odejścia Jaworowskiego jest coraz bardziej prawdopodobny.

Przemyślany plan Tuska, czy nieoczekiwana wtopa?

A on sam? Pewnie wróci do świata doradztwa, może do biznesu. Tacy ludzie jak Jaworowski zawsze znajdą pracę. Ale w polskiej polityce – brutalnej, personalnej i pełnej głodnych koalicjantów – technokrata bez zaplecza jest niestety jak białe ubranie na wojnie. Łatwo go zobaczyć. I łatwo usunąć.

Wybór Donalda Tuska nie jest więc ani prosty, ani pozbawiony konsekwencji. Bo jeśli sprawdzą się kuluarowe plotki, rzucane od polityków koalicji do dziennikarzy, premier – likwidując MAP i odsuwając Jakuba Jaworowskiego – pozbywa się nie tylko człowieka z dawnej Platformy, ale przede wszystkim eksperta. A to ekspert, który nadzoruje nie tylko gigantów energetycznych czy chemicznych, lecz także Polską Grupę Zbrojeniową.

W czasie, gdy za wschodnią granicą trwa wojna, a Polska inwestuje miliardy w modernizację armii, oddanie kontroli nad tak strategicznym sektorem w ręce politycznych targów może okazać się ryzykowną rozgrywką. Bo w państwie, które stoi na krawędzi transformacji energetycznej, gospodarczych turbulencji i zbrojeniowego wyścigu, takich ekspertów wcale nie ma zbyt wielu.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: checkPRESS Aktualizacja: 11/07/2025 21:13
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do