
Były wicepremier i minister kultury Piotr Gliński, obecnie poseł PiS, podczas ostatniego wywiadu oskarżył obecny rząd o przeprowadzanie „hybrydowego zamachu stanu”. Nasza analiza tych tez oraz kontekstu, w jakim zostały wygłoszone, uwypukla kłamstwa, jakimi posługują się politycy PiS.
„Obecny rząd, władza wykonawcza, przeprowadza zamach na władzę sądowniczą, na władzę ustawodawczą” – powiedział Gliński. Dodał także: „Mamy w Polsce hybrydowy zamach stanu, czy nawet hybrydowy taki ustrój autorytarny”.
„Hybrydowy zamach stanu” – poważne oskarżenie bez podstaw
Słowa te padły w kontekście powołania przez Sejm komisji ds. badania nadużywania władzy wobec aktywistów za rządów PiS. Gliński nie odniósł się jednak do faktów ani nie wskazał, które działania rządu faktycznie miałyby podważać trójpodział władzy – fundamentalną zasadę demokratycznego państwa prawa.
Nie zrobił tego, choć ma świadomość, że to za rządów PiS dochodziło do systematycznego represjonowania działaczy ówczesnej opozycji, jak np. podczas kontrmiesięcznic smoleńskich, gdy aktywiści byli brutalnie pacyfikowani na polityczne zlecenie.
Gliński zapomniał m.in. o umorzonym postępowaniu w sprawie ataku na uczestniczkę Strajku Kobiet, której przy ul. Wilczej w Warszawie policjant złamał rękę.
Kolejnym wątkiem, w którym Piotr Gliński zabrał głos, była kwestia organizacji pozarządowych.
– W jaki sposób politycy Prawa i Sprawiedliwości traktowali organizacje pozarządowe? Akurat ja byłem w rządzie za to odpowiedzialny i mogę Państwa zapewnić, że udało nam się zwiększyć o kilkaset milionów złotych finansowanie dla organizacji pozarządowych – stwierdził.
Zestawiając te zapewnienia z faktami, należy przypomnieć, że za rządów PiS powstało wiele zastrzeżeń co do transparentności procesu przyznawania grantów przez Narodowy Instytut Wolności. Środki wielokrotnie trafiały do organizacji bliskich ideowo partii rządzącej, marginalizując organizacje broniące praw człowieka czy zajmujące się mniejszościami.
Gliński twierdził, że „sześć tysięcy grantów poszło do organizacji często nowo stworzonych, małych, gdzieś tam z małych miejscowości”. Nie wspomniał jednak, że wiele z tych organizacji miało powiązania z politykami PiS lub powstawało krótko przed rozdzieleniem środków – co było szeroko krytykowane przez środowiska obywatelskie i kontrolujące wydatkowanie funduszy instytucje.
Były minister kultury zarzucił także, że powołanie komisji śledczej w sprawie działań władzy wobec aktywistów za czasów PiS jest wyłącznie motywowane politycznie:
"Powołuje się kolejną komisję do spraw czysto politycznych”. W rzeczywistości celem komisji jest zbadanie, czy służby państwowe nadużywały swojej władzy wobec obywateli, co jest kluczową kwestią w demokratycznym państwie prawa – zwłaszcza w świetle doniesień o inwigilacji aktywistów, organizowaniu prowokacji i wykorzystywaniu policji do tłumienia protestów.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie