Rosja miała dostarczyć do Wenezueli zaawansowane systemy obrony powietrznej Pancyr-S1 i Buk-M2E, a także ostrzec Stany Zjednoczone, że w razie dalszej eskalacji gotowa jest wysłać rakiety balistyczne Oresznik, zdolne do przenoszenia głowic nuklearnych i pocisków manewrujących Kalibr. Doniesienia te pochodzą z amerykańskiego portalu TheWarZone, który specjalizuje się w tematyce wojskowej.
Według informacji z portalu TheWarZone, rosyjski samolot transportowy Ił-76 dostarczył do Caracas zaawansowane systemy obrony przeciwlotniczej. Z pomocą zdjęć satelitarnych udało się ustalić, że w pobliżu stolicy Wenezueli rozmieszczono systemy Buk-M2E, zdolne do zwalczania celów na dużych wysokościach.
Rosyjskie media i przedstawiciele Dumy Państwowej twierdzą, że Moskwa nie zamierza poprzestać na tej dostawie i rozważa przekazanie Wenezueli nowoczesnych rakiet Oresznik oraz pocisków Kalibr, które według Kremla są praktycznie niemożliwe do przechwycenia przez systemy obronne NATO.
Ukraińska Służba Bezpieczeństwa (SBU) podchodzi sceptycznie do tych informacji. Według jej danych, Rosja utraciła znaczną część systemów Pancyr-S1, które miały rzekomo trafić do Wenezueli. Część z nich została zniszczona w trakcie wojny z Ukrainą.
Eksperci wskazują również, że transport rakiet Oresznik lub Kalibr przez Atlantyk byłby trudny do ukrycia, ponieważ wymagałby użycia ciężkiego samolotu An-124 Rusłan. Taki transport byłby łatwy do wykrycia przez amerykańskie satelity i systemy radarowe, co czyniłoby operację wyjątkowo ryzykowną.
Według informacji „The Washington Post”, wenezuelski przywódca Nicolas Maduro miał zwrócić się do Rosji z prośbą o dodatkowe wsparcie wojskowe. Caracas miało poprosić o systemy obrony powietrznej oraz kilkanaście zestawów rakietowych, a podobne prośby skierowano również do Chin i Iranu.
Zdaniem analityków, Wenezuela chce w ten sposób wzmocnić swoje siły zbrojne w obliczu narastających napięć z USA i utrzymania się przy władzy w niestabilnej sytuacji wewnętrznej.
Portal Defense Express porównał obecną sytuację do kryzysu kubańskiego z 1962 roku, kiedy to Związek Radziecki potajemnie rozmieścił na Kubie wyrzutnie rakiet balistycznych. Wówczas Stany Zjednoczone zareagowały blokadą wyspy, doprowadzając do wycofania się wojsk sowieckich.
Wielu ekspertów wskazuje, że obecny kryzys wokół Wenezueli ma podobne cechy geopolityczne – Rosja próbuje zwiększyć swoje wpływy w regionie Ameryki Łacińskiej, a USA reagują wzmocnieniem sił zbrojnych.
W reakcji na ruchy Moskwy Pentagon skierował w rejon Karaibów największy na świecie lotniskowiec – USS Gerald R. Ford. Okręt, który wcześniej operował na Morzu Śródziemnym, obecnie przecina Atlantyk, aby dołączyć do grupy uderzeniowej marynarki USA.
Stany Zjednoczone deklarują, że jest to działanie prewencyjne, mające na celu stabilizację sytuacji w regionie i przeciwdziałanie wpływom Rosji.
Rosyjskie władze reagują krytycznie na wzmożoną obecność amerykańskich sił wojskowych na Karaibach. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji określiło działania USA jako nieuzasadnione i prowokacyjne, twierdząc, że zwiększają napięcie w regionie.
Jednocześnie Kreml unika bezpośredniego komentarza na temat dostaw broni do Wenezueli, co dodatkowo podsyca spekulacje o rzeczywistym charakterze współpracy Moskwy z Caracas.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump w niedzielnym wywiadzie dla CBS stwierdził, że „dni Maduro są policzone”. Dodał, że USA nie planują wojny z Wenezuelą, ale będą bronić swoich interesów w regionie, wskazując m.in. na problemy z przemytu narkotyków i migracją.
Wysłanie lotniskowca na Karaiby ma być sygnałem, że Waszyngton nie zamierza tolerować militarnej ekspansji Rosji w swoim bezpośrednim sąsiedztwie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie