
Sąd Rejonowy w Dąbrowie Górniczej skazał w poniedziałek 21-letniego Huberta P. za kierowanie gróźb wobec posłanki Koalicji Obywatelskiej Katarzyny Stachowicz. Mężczyzna miał zażądać od niej 50 tysięcy złotych, grożąc ujawnieniem kompromitujących informacji na temat jej i jej męża.
Zgodnie z nieprawomocnym wyrokiem, oskarżony ma przez sześć miesięcy wykonywać nieodpłatną pracę na cele społeczne – 30 godzin miesięcznie.
Sąd nakazał również, by Hubert P. w ciągu miesiąca od uprawomocnienia się wyroku złożył pisemne przeprosiny posłance i jej mężowi.
Wyrok ma zostać podany do publicznej wiadomości poprzez wywieszenie go na tablicy ogłoszeń sądu.
Do przestępstwa doszło w nocy z 15 na 16 czerwca 2024 roku. Mężczyzna podrzucił do domu parlamentarzystki list, w którym informował, że został wynajęty przez grupę osób, które zapłaciły mu 200 tys. zł za zniszczenie jej kariery politycznej.
„Ale jeśli dostanę od was 50 tysięcy – odstąpię od działania” – miał napisać szantażysta.
W liście znalazł się również kod QR prowadzący do rzadko używanego komunikatora internetowego. Policja szybko ustaliła tożsamość sprawcy.
Proces toczył się z wyłączeniem jawności, dlatego treść uzasadnienia sądu nie została ujawniona opinii publicznej.
Katarzyna Stachowicz objęła mandat poselski w maju 2024 roku, wchodząc do Sejmu po Wojciechu Sałudze, który został marszałkiem województwa śląskiego. W ostatnich wyborach parlamentarnych zdobyła ponad 10 tysięcy głosów, co było czwartym wynikiem w okręgu nr 32.
Nie był to jej pierwszy kontakt z parlamentem – w 2014 roku również zastąpiła Saługę w Sejmie, po jego wcześniejszym awansie na szczebel samorządowy.
W kwietniowych wyborach samorządowych Stachowicz odniosła osobisty sukces, zdobywając rekordową liczbę ponad 52 tysięcy głosów do Sejmiku Województwa Śląskiego. Jej mandat został jednak wygaszony po przyjęciu mandatu poselskiego.
Na ogłoszeniu wyroku obecny był oskarżony i jego ojciec. Posłanka Katarzyna Stachowicz oraz jej mąż nie pojawili się w sądzie.
Do chwili publikacji artykułu nie udzielili również komentarza, mimo prób kontaktu ze strony mediów.
Sprawa, choć zakończona łagodnym wyrokiem, porusza istotny problem bezpieczeństwa osób pełniących funkcje publiczne, szczególnie w dobie wzrastającej agresji wobec przedstawicieli życia politycznego.
Czyn, za który skazano Huberta P., zakwalifikowano jako zmuszanie groźbą bezprawną do określonego zachowania – przestępstwo opisane w art. 191 §1 Kodeksu karnego, zagrożone karą do 3 lat pozbawienia wolności.
W tym przypadku sąd zdecydował się na karę ograniczenia wolności, uznając najwyraźniej, że wymiar sprawiedliwości może osiągnąć swój cel poprzez środki wychowawcze, a nie izolacyjne.
Wyrok nie jest prawomocny i nie wiadomo, czy Hubert P. zdecyduje się na odwołanie. Sądowa sprawa może jednak stać się ważnym precedensem, sygnalizującym, że nawet pozornie drobne akty szantażu wobec osób publicznych spotkają się z konsekwencjami prawnymi.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie