Doczekaliśmy sie kolejnego kroku, prowadzącego do budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) i konsorcjum Westinghouse-Bechtel podpisały umowę pomostową EDA, która ustala ramy dalszej współpracy przy budowie tej niezwykle ważnej dla wszystkich mieszkańców Polski inwestycji. O randze tego wydarzenia świadczy fakt, że przy dokumenty zostały podpisane w obecności premiera Donalda Tuska i sekretarza energii USA Chrisa Wrighta.
Pierwsza polska elektrownia atomowa, która będzie zlokalizowana na Pomorzu ma pokryć zapotrzebowanie na prąd nawet dla 12 milionów gospodarstw domowych w Polsce. Aby uświadomić sobie skalę inwestycji, warto w tym miejscu zaznaczyć, że liczba wszystkich gospodarstw domowych sięga w naszym kraju ponad 14 i pół miliona.
Budowa tego energetycznego kolosa zajmie niestety około 10 lat, bowiem termin oddania pierwszego bloku to najwcześniej rok 2036. Co ciekawe budowa ta przyczyni się do wzrostu Produktu Krajowego Brutto czyli PKB az o 1 procent, nowiem przy okazji wygeneruje kolejne miliardy złotych przy inwestycjach towarzyszących.
Siłownia powstanie w niewielkiej gminie Choczewo, liczącej nieco ponad 5500 mieszkańców w powiecie wejherowskim. By w ogóle rozpocząć prace, polegające w tej chwilim.in. na wykonywaniu odwiertów geologicznych spółka PEJ została dofinansowana przez rząd kwotą przeszło 60 miliardów złotych.
Nie jest to pierwsza lokalizacja elektrowni atomowej w Polsce, bowiem w poprzednim ustroju czyli w PRL władze podjęły decyzję o budowie tego typu siłowni w pomorskim Żarnowcu. W tym celu wysiedlono wieś Kartoszyno i rozpoczęto inwestycję, a prace były na tyle zaawansowane, że pod koniec wstrzymania budowę zrealizowane w 36 procentach.
Szacuje się, że straty wynikające ze wstrzymania inwestycji, przy której zatrudnione było ponad 2600 osób wyniosły na początku lat 90. ponad dwa miliardy dolarów. O wszystkim zdecydował pierwszy po upadku PRL tzw. solidarnościowy rząd premiera Tadeusza Mazowieckiego, rękoma Tadeusza Syryjczyka, a przeciwko dalszej budowie protestował sam Lech Wałęsa, wówczas kluczowa postać polskiej sceny politycznej.
Szokujące jest to, że władze Polski Ludowej zdawały sobie sprawę z tego, że z czasem konieczne będzie odejście od węgla i planowały przyszłość energetyczną państwa na kilkadziesiąt lat w przód, podczas, gdy noszone na rękach "solidaruchy" z ówczesnej Unii Wolności, a więc dzisiejszej Platformy Obywatelskiej tak beztrosko pogrzebały kluczową dla Polski inwestycję.
Czy tym razem, po 35 latach ich spojrzenie na energetykę jądrową nabrało innej, lepszej perspektywy? Zdecydowanie tak, ale to tylko dlatego, że dzieje się to, czego przed laty spodziewali się planiści w PRL. Epoka węgla właśnie dobiega końca i po prostu atom jest naszym jedynym lekarstwem na sypiący się system energetyczny w nowej "odrodzonej" III RP.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie