Reklama

Atak na kobietę w centrum Warszawy. Sprawca bez koszulki zbiegł, a policja bezradna pomimo nagrania

Wczesnym rankiem, około godziny 5:00, w centrum Warszawy młoda kobieta, czekając na taksówkę w okolicach śródmieścia, została brutalnie zaatakowana przez agresywnego mężczyznę. Napastnik po kilku sekundach uderzył ją i wywrócił z impetem na ziemię. Wezwana na miejsce policja, choć widziała nagranie ataku zarejestrowane przez ofiarę, ograniczyła się jedynie do spisania notatki służbowej.

Według relacji świadków mężczyzna zachowywał się w sposób sugerujący, że mógł być pod wpływem środków odurzających.

Kobieta zaatakowana w centrum Warszawy – szokujące nagranie 

Jego natarczywe podejście, połączone z chaotycznymi wypowiedziami, wyraźnie wskazywało na to, że nie jest w pełni świadomy swoich działań. Kobieta, mimo że była wyraźnie zaniepokojona całą sytuacją, zachowała zimną krew i starała się ignorować napastnika, co w takich przypadkach jest jedną z zalecanych reakcji.

Gdy mężczyzna nie przestawał jej zaczepiać, kobieta zdecydowała się oddalić w przeciwnym kierunku, mając nadzieję na uniknięcie dalszej konfrontacji. 

Gdy mężczyzna zaczął się do niej zbliżać, wykazując wyraźne oznaki nachalności, Nina postanowiła zareagować. Wyciągnęła telefon i zaczęła nagrywać całą sytuację, jednocześnie prosząc napastnika, by się oddalił. To, co wydarzyło się potem, było szokujące. Mężczyzna, zamiast odejść, wpadł w szał. Na oczach przechodniów i kierowców, którzy mijali miejsce zdarzenia, podniósł Ninę na pasach dla pieszych, a następnie rzucił ją na ziemię. Na tym jednak nie poprzestał – zaczął ciągnąć ją za nogi, próbując zapewne ją gdzieś przeciągnąć.

Pomimo tego, że incydent miał miejsce na jednej z głównych ulic miasta, żaden z przejeżdżających kierowców nie zareagował na wołania o pomoc. „Po moich krzykach o pomoc, wybiegli ochroniarze z budynku naprzeciwko, krzycząc do niego, aby mnie puścił. Mężczyzna wtedy odpuścił i uciekł” – relacjonuje Nina, wciąż będąc pod silnym wrażeniem tego, co się wydarzyło.

"Bierność policji" i znieczulica społeczna  – relacja pokrzywdzonej 

Nina, młoda kobieta, która została brutalnie zaatakowana na pasach dla pieszych w centrum Warszawy, postanowiła podzielić się swoim doświadczeniem, które niestety nie zakończyło się na samym incydencie. Po ataku, w którym mężczyzna bez koszulki podniósł ją, rzucił na ziemię i zaczął ciągnąć za nogi, Nina wezwała na miejsce policję. Niestety, jej relacja z dalszego przebiegu wydarzeń ukazuje smutny obraz reakcji organów ścigania.

– Policja przyjechała po jakimś czasie, spisała mnie i wysłuchała. Niestety, nie byli zainteresowani obejrzeniem nagrania zaistniałej sytuacji” – relacjonuje Nina. Jak się okazało, funkcjonariusze nie tylko nie przeanalizowali dowodu w postaci nagrania, które mogło pomóc w szybkim ujęciu sprawcy, ale także zostawili ją w miejscu zdarzenia, w stanie silnego wstrząsu. Policjanci poinformowali ją, że jeśli chciałaby złożyć oficjalne zawiadomienie, musi udać się na komisariat w swojej dzielnicy.

"Według polskiego prawa nie uzyskam żadnej pomocy"

Kiedy Nina próbowała to zrobić, spotkała się z kolejną barierą. „Dowiedziałam się, że według polskiego prawa nie uzyskam żadnej pomocy, ponieważ nie doszło do gwałtu, pobicia czy porwania” – mówi Nina. Te słowa obrazują, jak trudna i frustrująca może być droga do uzyskania sprawiedliwości w sytuacjach, które mimo swojej powagi nie mieszczą się w określonych ramach prawnych. „To pokazuje, jak w naszym kraju, dopóki nie rozleje się krew, wszystko jest okej” – dodaje z goryczą.

Nina zdecydowała się opublikować swoją historię w mediach społecznościowych, chcąc przestrzec innych przed podobnymi zagrożeniami. „Tym postem chciałbym przestrzec wszystkich, że takie sytuacje dzieją się teraz w Polsce na porządku dziennym. Na szczęście nie skończyło się tragicznie, tak jak mogło” – pisze Nina. Jej post wywołał falę komentarzy i dyskusji na temat bezpieczeństwa kobiet oraz odpowiedzialności policji.

– Mam nadzieję, że doczekam się momentu, w którym takie osoby zostaną ukarane i każda z nas będzie mogła bezpiecznie wrócić z pracy do domu. Uważajcie na siebie! – apeluje Nina, licząc na to, że jej doświadczenie przyczyni się do zmiany świadomości społecznej i podejścia organów ścigania do tego typu incydentów.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: checkpress Aktualizacja: 21/08/2024 10:34
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do