
Jarosław Kaczyński na Wawel każdego 18. dnia miesiąca wjeżdża już, jak do siebie. – Kolejny raz stałam tam sama, ale nawtykałam Błaszczakowi – mówi aktywistka zaangażowana od lat protesty przeciwko kłamstwu smoleńskiemu szerzonemu przez PiS. To kolejny miesiąc, gdy pod Wawelem nie ma już protestujących aktywistów.
Tradycją w obozie PiS jest wyjazd na Wawel każdego 18. dnia miesiąca z Jarosławem Kaczyńskim celem szerzenia kłamstw na temat katastrofy smoleńskiej. Przez wiele lat działacze KOD i Lotnej Brygady Opozycji w Krakowie protestowali przy bramie wjazdowej na Wawel. Od kilku miesięcy jednak nikogo już tam nie ma, a szef PiS nieniepokojony przez nikogo składa kwiaty i wygłasza krótką przemowę na dziedzińcu zamkowym celem powielanie niepopartych dowodami teorii o zamachu stworzonych przez Antoniego Macierewicza.
Każdy 18. dzień miesiąca to czas, gdy prezes Prawa i Sprawiedliwości odwiedza grób swojego brata, śp. Lecha Kaczyńskiego, a także miejsce, gdzie regularnie przypomina o katastrofie smoleńskiej. Niestety, dla wielu osób te wizyty stały się symbolem szerzenia teorii spiskowych oraz braku odpowiedzialności za słowa, które padają z ust lidera największej partii opozycyjnej w Polsce.
Od czasu katastrofy smoleńskiej w 2010 roku, Antoni Macierewicz, jeden z czołowych polityków PiS, propaguje teorię zamachu, mimo braku twardych dowodów na jej potwierdzenie. Teorie te znalazły swoje stałe miejsce w narracji partii i są podtrzymywane podczas wspomnianych wizyt na Wawelu. Każda z tych miesięcznych uroczystości na dziedzińcu zamkowym staje się okazją do powtórzenia wersji wydarzeń, która od dawna dzieli Polaków.
Przez wiele lat, działania te nie przechodziły bez echa. Przed bramą wjazdową na Wawel regularnie zbierali się działacze Komitetu Obrony Demokracji (KOD) oraz Lotnej Brygady Opozycji. Ich obecność, często wyrażana w formie głośnych protestów, była symbolem sprzeciwu wobec zawłaszczania przestrzeni publicznej i narzucania jednej, kontrowersyjnej narracji dotyczącej smoleńskiej tragedii. Transparenty, okrzyki i głośne apele – wszystko to miało na celu przypomnienie, że Wawel jest miejscem ważnym dla wszystkich Polaków, a nie tylko wybranej grupy politycznej.
Jednakże, od kilku miesięcy, sytuacja uległa zmianie. Przed bramą Wawelu nie ma już protestujących. Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy, nieniepokojeni przez nikogo, składają kwiaty i wygłaszają krótkie przemowy, podtrzymując narrację o zamachu, w którą wierzą tylko nieliczni. Brak oporu ze strony opozycji ulicznej budzi niepokój i rozczarowanie wśród tych, którzy przez lata walczyli o prawdę i przestrzeganie demokratycznych zasad.
Katarzyna Boroń, aktywistka zaangażowana w wiele protestów antyrządowych w latach 2016-2024, wyraziła swoje rozgoryczenie na platformach społecznościowych. W jednym ze swoich wpisów, w dosadnych słowach, podzieliła się frustracją z powodu braku oporu wobec wizyt Kaczyńskiego na Wawelu.
„Dzisiaj 18 więc ta mumia z resztą patologii PiSowskiej jest na Wawelu,” pisze, podkreślając, że miesiąc temu sama protestowała, a dziś już nawet jej tam nie ma. Wyraża zdziwienie, że mimo zmiany władzy, PiS nadal bez przeszkód organizuje swoje miesięczne uroczystości na Wawelu, często po zmroku, mimo że normalnie miejsce to jest zamykane dla zwiedzających.
W swoim wpisie Boroń zwraca także uwagę na obecność policji, która mimo zmniejszonej liczby funkcjonariuszy, nadal zabezpiecza te wydarzenia. „Do kiedy będziemy tę mumię tolerować na Wawelu?” – pyta retorycznie, wyrażając tym samym głos wielu osób, które przez lata walczyły o to, by Wawel nie był miejscem politycznych manifestacji jednej partii.
Brak protestów w ostatnich miesiącach może być wynikiem zmęczenia, a może także zmiany strategii opozycji, która po przejęciu władzy w grudniu ubiegłego roku, stara się unikać bezpośrednich konfrontacji z PiS
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
No cóż. Ludzie po prostu są już zmęczeni tym bardziej,że z rozliczaniem PIS idzie jak po grudzie.