Reklama

Komisja śledcza do spraw Pegasusa "nieudolna". Przesłuchanie Bejdy obrazem niemocy

07/06/2025 11:48

Kiedy powoływano komisję śledczą ds. Pegasusa, miała być symbolem rozliczeń, przełomu i politycznej odwagi. Po pół roku pracy, setkach stron dokumentów i niezliczonych zapowiedziach – efekt? Komisja coraz wyraźniej pokazuje, że nie tylko nie zbliża się do prawdy, ale wręcz nie wie, czego szuka. Dzisiejsze posiedzenie z udziałem – a właściwie mimo udziału – Ernesta Bejdy, byłego szefa CBA, dobitnie to potwierdziło.


Bejda przez wiele tygodni ignorował wezwania komisji. W końcu został doprowadzony przez policję – co miało pokazać determinację państwa w dochodzeniu do prawdy.

Ale już kilka minut po rozpoczęciu posiedzenia stało się jasne: nie ma ani planu, ani strategii, ani nawet podstawowego przygotowania.

Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka przez ponad pół godziny nie potrafiła precyzyjnie wskazać, o którą z kluczowych umów chodzi – czy o zakup Pegasusa, czy o przekazanie środków z budżetu. Punkt absurdu osiągnięto w chwili, gdy to sam świadek musiał jej zasugerować, by najpierw przeczytała dokument, na który się powołuje.

Komisja bez ładu i składu

Nie był to niestety odosobniony incydent. Prace komisji od miesięcy przypominają serię nieporozumień i chaotycznych wystąpień. Pytania są ogólnikowe, odpowiedzi mijają się z meritum, a członkowie komisji mylą dokumenty, instytucje i fakty. Do tego dochodzi wyraźny brak spójności – zarówno w narracji, jak i działaniach.

Efekt? Żaden z celów, które postawiono przed komisją, nie został osiągnięty. Odpowiedzi na pytania o legalność zakupu Pegasusa, kontrolę nad jego użyciem czy potencjalne nadużycia – po prostu nie ma. Zamiast tego rośnie konsternacja. Nie tylko wśród opinii publicznej, ale też w samym obozie rządzącym.

Komisje, zamiast łączyć – dzielą koalicję

Co więcej, to właśnie komisje śledcze – nie tylko ta jedna – zaczynają być postrzegane jako jeden z czynników osłabiających koalicję. Platforma Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica nie potrafią mówić jednym głosem, a spory o personalia i wpływ na kierunek prac tylko pogłębiają podziały.

Na każdym kroku widać napięcia, ambicjonalne rozgrywki i próbę przejęcia kontroli nad przekazem medialnym. Komisje, które miały rozliczać poprzednią władzę, coraz częściej stają się źródłem wzajemnych pretensji wewnątrz obecnej.

Kompromitacja zamiast reformy

Dla opinii publicznej obraz jest jednoznaczny: brak kompetencji, brak efektów, strata czasu i pieniędzy. Mimo głośnych zapowiedzi nie zapadły żadne konkretne wnioski, a kolejni świadkowie – nawet ci doprowadzani przez policję – wychodzą z przesłuchań z uśmiechem. Trudno się dziwić, skoro komisja często nie potrafi nawet zadać precyzyjnego pytania.

W tle coraz wyraźniej wybrzmiewa pytanie zasadnicze: czy obecna władza naprawdę chce rozliczeń, czy tylko ich pozorów? Czy komisje śledcze mają służyć dochodzeniu prawdy, czy raczej zarządzaniu emocjami elektoratu?

Jedno jest pewne – jeśli komisje będą działać w ten sposób dalej, ich największym „sukcesem” okaże się wewnętrzne osłabienie koalicji. A przecież to właśnie ta większość obiecywała nową jakość, przejrzystość i państwo prawa. Dziś widać raczej chaos organizacyjny i polityczną dezorientację.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: checkPRESS Aktualizacja: 07/06/2025 17:21
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do