W sieci ponownie rozkręca się znana z poprzednich miesięcy pisowska kampania pod hasłem „Murem za”. Tym razem obóz Jarosława Kaczyńskiego ruszył z akcją „Murem za Obajtkiem”, w obronie byłego prezesa Orlenu, który 12 listopada ma zostać przesłuchany przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie. Premier Donald Tusk skomentował całą inicjatywę z ironią, pisząc na platformie X: „Rozkręca się pisowska akcja 'Murem za'. Lista się wydłuża. Niedługo zabraknie im cegieł.”
To kolejny przykład strategii Prawa i Sprawiedliwości, które zamiast dystansować się od polityków mających problemy z prawem, organizuje im publiczne wsparcie. Hasła o „represjach politycznych” i „nagonce” mają budować poczucie oblężonej twierdzy wśród twardego elektoratu partii.
W sobotnim wpisie Jarosław Kaczyński stanął w obronie Daniela Obajtka, nazywając go „najwybitniejszym polskim menedżerem”. Według prezesa PiS, były szef Orlenu jest „atakowany za sukces”, jakim miało być przekształcenie koncernu w multienergetyczny gigant.
Kaczyński oskarżył obecny rząd o „niszczenie gospodarki”, „grupowe zwolnienia i brak inwestycji”, wzywając sympatyków partii do udziału w proteście przed siedzibą Prokuratury Regionalnej w Warszawie. W jego ocenie przesłuchanie Obajtka to przejaw „politycznych represji”.
Na te słowa szybko odpowiedziało biuro prasowe Orlenu, które stanowczo zdementowało narrację PiS. W oświadczeniu podkreślono, że Obajtek nie jest atakowany za rozwój spółki, lecz za „konkretne działania budzące wątpliwości”.
Wśród nich wymieniono:
„Po uporządkowaniu sytuacji wartość Orlenu wzrosła o 40 miliardów złotych” – dodał koncern, wyraźnie dystansując się od politycznej obrony swojego byłego prezesa.
Daniel Obajtek w emocjonalnym wpisie stwierdził, że zarzuty wobec niego dotyczą nie nieprawidłowości finansowych, lecz „rzekomego braku nadzoru nad firmą detektywistyczną”, która miała działać w czasie fuzji Orlenu z Lotosem. Jak utrzymuje były prezes, zlecone usługi miały „badać ingerencję obcych wpływów” oraz sprawdzać firmy doradcze współpracujące z ówczesnym ministrem Bartłomiejem Sienkiewiczem.
Obajtek dodał, że jest również „rozliczany za wycofanie z dystrybucji jednego z numerów tygodnika Nie”, który – jak twierdzi – obrażał uczucia religijne katolików.
Akcja „Murem za” nie jest nowym pomysłem. PiS wielokrotnie stosował tę formułę do obrony swoich ludzi.
W styczniu 2024 roku, po skazaniu i osadzeniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, partia organizowała manifestacje pod hasłem „Solidarni z Kamińskim i Wąsikiem”. W grudniu tego samego roku pojawiły się banery „Solidarni z Romanowskim”, gdy prokuratura wystawiła list gończy za wiceministrem sprawiedliwości, Marcinem Romanowskim, podejrzanym o defraudację środków z Funduszu Sprawiedliwości.
W ostatnich tygodniach z kolei widoczne były billboardy z napisem „Murem za Ziobrą”, a w internecie trwa kampania „Murem za Michałem Wosiem”, który ma zarzuty dotyczące zakupu systemu Pegasus.
Powtarzające się akcje solidarnościowe PiS ujawniają pewien schemat – zamiast rozliczać nadużycia we własnych szeregach, partia tworzy narrację o politycznym prześladowaniu.
Z perspektywy komunikacji politycznej to próba konsolidacji elektoratu wokół hasła „wszyscy przeciw nam”. Jednak coraz częściej reakcje opinii publicznej wskazują, że Polacy zaczynają mieć dość retoryki oblężenia i oczekują faktów, a nie kolejnych murów zbudowanych z propagandy.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie