Reklama

Węgry: Parada równości w Budapeszcie 2025. Budapest Pride skompromitował rząd Orbána [ZDJĘCIA]


Premier Viktor Orban, forsując zakaz Budapest Pride, nie tylko nie powstrzymał marszu, ale — jak oceniają eksperci — przyczynił się do jego rozgłosu. Parada stała się symbolem sprzeciwu wobec polityki rządu, a sam Orban poniósł wizerunkową porażkę na arenie międzynarodowej.


Pomimo blokady mostu nad Dunajem przez skrajnie prawicowe organizacje, którym miała przejść Parada Równości w Budapeszcie oraz formalnemu zakazowi organizacji wydarzenia wydanego przez premiera Węgier, event zgromadził ponad 200 tysięcy osób. 

Zakaz, który tylko zmobilizował społeczeństwo

Węgierski parlament, zdominowany przez rządzącą partię Fidesz, w marcu przyjął kontrowersyjne przepisy zakazujące promowania homoseksualizmu w przestrzeni publicznej, zwłaszcza wobec osób poniżej 18. roku życia. Przepisy te w praktyce delegalizowały parady równości, pozwalając nakładać na organizatorów wysokie grzywny.

Zamiast powstrzymać marsz, zakaz sprawił, że temat stał się centralnym punktem debaty politycznej na Węgrzech i w Europie.

Tysiące na ulicach, wsparcie z zagranicy

Choć rząd próbował stworzyć atmosferę strachu, na Budapest Pride pojawiły się dziesiątki tysięcy osób – według organizatorów nawet 200 tys., według węgierskich źródeł medialnych zapewne kilkadziesiąt tysięcy.

Wśród uczestników znaleźli się europosłowie, ministrowie, a także prezydenci europejskich stolic.

– To nie są goście, wobec których można było użyć brutalnej siły policyjnej – zauważyła Ilona Gizińska, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

Unia patrzy, a Węgry liczą pieniądze

Według Gizińskiej, gdyby doszło do konfrontacji z policją, Unia Europejska mogłaby odpowiedzieć zamrożeniem środków unijnych w ramach tzw. mechanizmu warunkowości.

– A w obecnej sytuacji gospodarczej Węgry nie mogą sobie pozwolić na kolejne straty finansowe – podkreśliła ekspertka.

Choć fizyczna konfrontacja nie nastąpiła, nie oznacza to braku konsekwencji — na ulicach zainstalowano sprzęt do identyfikacji twarzy sprowadzony z Chin, a organizatorom może grozić grzywna nawet do 500 euro.

Udział w tegorocznym Pride był nie tylko manifestacją solidarności z osobami LGBTQ+, ale też formą protestu przeciwko polityce rządu Fideszu.

– To był akt obywatelskiego sprzeciwu wobec ograniczania wolności i praw człowieka – tłumaczy Gizińska.

Orban kontra Karácsony i Magyar

Uwaga władz może się teraz skupić na burmistrzu Budapesztu Gergelyu Karácsonyu, który umożliwił organizację parady. Możliwe są działania odwetowe ze strony rządu, co może pogłębić napięcia między władzami centralnymi a samorządem stolicy.

Z kolei lider opozycji Péter Magyar nie dał się sprowokować i – zdaniem ekspertki – „rozegrał sytuację rozsądnie”, nie angażując się emocjonalnie w temat, który rząd chciał wykorzystać do jego skompromitowania.

– Celem Fideszu było wciągnięcie Magyara w spór kulturowy i oskarżenie go o promowanie liberalnych wartości – ocenia Gizińska. Tymczasem lider opozycji ograniczył się do krytyki ograniczania wolności zgromadzeń.

Choć formalnie ustawa została przyjęta, a rząd Fideszu utrzymał swoje stanowisko, wizerunkowo poniósł porażkę – zarówno wewnątrz kraju, jak i na arenie międzynarodowej.

– To kompromitacja rządowej inicjatywy i próba ograniczenia podstawowych wolności obywatelskich – podsumowuje Gizińska.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: PAP
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do