Reklama

Zandberg prowadzi kampanię bez subwencji tylko z darowizn. Tyle pieniędzy wpłacono na partię Razem

Adrian Zandberg, kandydat Partii Razem na prezydenta, prowadzi swoją kampanię w oparciu wyłącznie o wsparcie obywateli. Jak poinformowała posłanka Marcelina Zawisza, pełnomocniczka komitetu wyborczego, do tej pory udało się zebrać niemal pół miliona złotych.

Kampania nie korzysta z żadnej subwencji, ani pieniędzy od wielkich firm czy branżowych lobby – wszystko pochodzi z darowizn i składek członków partii.

Zawisza wyjaśniła, że kampania Zandberga prowadzona jest na trzech głównych frontach. Po pierwsze – bezpośredni kontakt z wyborcami. Spotkania w miastach, wsiach, osiedlach i dzielnicach to trzon działań Razem. – „To nie są tylko wiece, ale realne interwencje – stajemy po stronie mieszkańców w konfliktach z władzami lokalnymi” – mówi posłanka. Jednym z takich przykładów była wizyta Zandberga na poznańskim Osiedlu Maltańskim, gdzie mieszkańcy walczą z groźbą wysiedlenia.

Reklama

Drugim filarem są media społecznościowe, szczególnie skierowane do młodszych wyborców. Kandydat Razem pojawia się na TikToku, prowadzi transmisje na żywo, a nawet… gra w Minecrafta z wyborcami. – „To realny dialog z młodym pokoleniem, które coraz chętniej angażuje się w politykę” – podkreśla Zawisza. Największe poparcie Zandberg notuje właśnie w grupie 18–25 lat, gdzie konkuruje z liderami KO i Konfederacji.

Trzecim elementem kampanii są działania informacyjne skierowane do starszego elektoratu. Już wkrótce pojawić mają się gazetki kampanijne, skoncentrowane m.in. na tematach zdrowotnych. – „Chcemy pokazać, że Zandberg to kandydat z konkretnym planem i determinacją, by go zrealizować” – dodaje posłanka.

Reklama

Jak podaje sztab, komitet Zandberga zebrał 394 tys. zł od indywidualnych darczyńców i 100 tys. zł ze składek członków partii. Średnia wpłata wynosiła 130 zł, a w kampanię finansowo zaangażowało się ponad 3 tys. osób. Najniższa kwota to symboliczna złotówka, najwyższa – 10 tys. zł. Zandberg nie korzysta z budżetowej subwencji, ponieważ Razem startowała z list Nowej Lewicy, która ją pobiera.

– „Nie mamy korporacji, nie mamy deweloperów – mamy obywateli. To oni finansują tę kampanię” – podkreśla Zawisza. Jej zdaniem różnica jest znacząca, bo niektórzy politycy, jak mówi, „są uzależnieni od darczyńców reprezentujących konkretne interesy biznesowe, w tym firmy z branży nieruchomości czy prywatnej ochrony zdrowia”.

Reklama

Choć kampania Zandberga zyskuje coraz większą widoczność w internecie i w sondażach, jego obecność w tradycyjnych mediach wciąż jest ograniczona. Zawisza sugeruje, że to nie przypadek. – „Zandberg to realne zagrożenie dla układu PO–PiS, więc nie ma co się dziwić, że nie jest faworyzowany przez media głównego nurtu” – mówi.

Jednak mimo to, poparcie dla kandydata rośnie. – „Niezależnie od miejsca – czy to duże miasto, czy mniejsza miejscowość – ludzie chcą z nim rozmawiać, zadają pytania, słuchają. Ta kampania to coś więcej niż billboardy. To ruch obywatelski”– podkreśla Zawisza.

Reklama

W czasach, gdy politykę często postrzega się jako grę wielkich funduszy i wpływów, kampania Adriana Zandberga pokazuje alternatywę. Finansowana wyłącznie przez obywateli, nastawiona na dialog, a nie przekaz jednostronny, oparta o bezpośredni kontakt i nowoczesne narzędzia komunikacji – to model, który stara się przeciwstawić obecnym realiom.

– „Walka jest nierówna, ale nie beznadziejna. Z dnia na dzień widzimy rosnącą energię i realną potrzebę zmiany” – podsumowuje Marcelina Zawisza.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: PAP
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do