Reklama

Żenujący proces wolontariuszy z Hajnówki. Oskarżeni za ratowanie życia imigrantom

W miniony wtorek rozpoczął się haniebny proces wolontariuszy przed Sądem Rejonowym w Hajnówce, którzy od lat ratują życie imigrantom szukającym schronienia w Polsce. W obronie pięciorga oskarżonych o pomoc ratowników humanitarnych stanął Władysław Frasyniuk oraz wielu prawników, ludzi kultury, nauki i sztuki.

Rządzący udowodnili, że w ich świecie wartości humanitaryzm i solidarność to zagrożenie, a nie cnota.

Prokuratura Rejonowa w Hajnówce postawiła przed sądem pięć osób, których jedyną „winą” było to, że niosły pomoc humanitarną rodzinie z Iraku i obywatelowi Egiptu na polsko-białoruskim pograniczu – twierdzą zgodnie osoby, które w geście solidarności protestowały w miniony wtorek 28 stycznia 2025 roku przed gmachem sądu w Hajnówce. 

Władza, zamiast ścigać organizacje przemytnicze i tych, którzy faktycznie zarabiają na ludzkiej tragedii, obrała za cel tych, którzy mają odwagę okazać człowieczeństwo – czytamy w wielu komentarzach, których autorzy wspierają pięciu wolontariuszy niestrudzenie pomagający imigrantom na granicy Polski z Białorusią. 

Sprawa "piątki z Hajnówki". Gdzie jest logika? 

Akt oskarżenia to efekt dwuletniego śledztwa, które miało na celu udowodnienie, że ci, którzy podali głodnym jedzenie i dali zmarzniętym schronienie, są przestępcami – informuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Początkowo wolontariuszy oskarżano o pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy, jednak sądy już wtedy uznały absurdalność tych zarzutów i odrzuciły wnioski prokuratury o ich aresztowanie. Teraz zarzuty zostały zmienione: aktywiści mieli rzekomo „ułatwiać nielegalny pobyt” cudzoziemcom.

Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że zgodnie z Kodeksem karnym, przestępstwo to może być popełnione wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej

Jaka korzyść płynie z podania drugiemu człowiekowi kubka gorącej herbaty? Jaka korzyść wynika z odwiezienia wycieńczonych ludzi kilkanaście kilometrów dalej, by mogli się ogrzać?

Rządzący w walce z „przestępstwem” dobroci

Sprawa tych pięciu osób jest jaskrawym przykładem tego, że obecne władze stosują strategię zastraszania i nękania tych, którzy nie godzą się na ich politykę wobec migrantów. Władza, która od lat buduje swoją narrację na strachu przed uchodźcami, nie może pozwolić na to, by społeczeństwo zobaczyło w nich ludzi, a nie zagrożenie.

„Trudno było mi uwierzyć, o co jestem oskarżana, nie sądziłam, że istnieje taki przepis, który mówi, że przekazanie drugiej osobie jedzenia, picia, ubrań i lekarstw jest karalne” – mówi jedna z oskarżonych mieszkanek Podlasia.

Tymczasem rządzący, którzy wydali miliardy złotych na budowę muru na granicy, nie potrafili skutecznie walczyć z przemytnikami ludzi. Nie powstrzymali fal migracji, ale stworzyli na granicy prawdziwą strefę śmierci – miejsce, w którym umierają wycieńczeni ludzie, bo władza uznała, że humanitaryzm jest niebezpieczny – tak obecną sytuację na granicy najczęściej opisują osoby zaangażowane w niesienie pomocy na granicy. 

Kryminalizacja pomocy jako element politycznej represji

Nie jest tajemnicą, że kryminalizacja wsparcia dla migrantów to trend, który dotyka nie tylko Polskę. Podobne działania podejmowano już w innych krajach UE, ale Polska pod rządami obecnej władzy poszła o krok dalej – wolontariuszy traktuje się jak groźnych przestępców.

Nasza sprawa jest elementem szerszej polityki, której celem jest odstraszanie tych, którzy decydują się na walkę o godne życie poprzez migrację i tych, którzy udzielają im pomocy humanitarnej.

– mówi jedna z oskarżonych osób.

Władza chce wysłać jasny sygnał: „Nie pomagajcie. Nie bądźcie solidarni. Nie stawiajcie się przeciwko naszej polityce”. I właśnie dlatego ci, którzy nie mogą pogodzić się z zaskakującymi metodami rządu, stają się ofiarami pokazowych procesów.

Przeglądając setki postów w mediach społecznościowych, które zawierają relacje wideo z tego co dzieje się na naszej wschodniej granicy nie sposób nie odnieść wrażenia, że cała ta sytuacja pokazuje jednoznacznie, że "rządzący boją się społecznej solidarności bardziej niż kryzysu migracyjnego" – pisze w swoim poście jeden z użytkowników platformy Facebook. 

– Zamiast walczyć z organizacjami przemytniczymi, polskie służby poświęcają swoje zasoby na ściganie ludzi, którzy nie zamknęli oczu na cierpienie innych – dodaje kolejny internauta. 

Z kolei inna osoba na swoim profilu zaznacza, że jej zdaniem ci, którzy pomagali migrantom, nie są przestępcami – są ostatnimi, którzy w tym kraju bronią fundamentalnych wartości humanitarnych. Ich proces to hańba dla państwa, które już dawno przestało kierować się zasadami sprawiedliwości, a zaczęło używać prawa jako narzędzia represji.

Jeśli pomaganie drugiemu człowiekowi jest przestępstwem, to oznacza, że żyjemy w kraju, który coraz bardziej oddala się od cywilizowanych standardów. I to właśnie powinno nas wszystkich przerażać.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: checkPRESS.pl / Helsińska Fundacja Praw Człowieka Aktualizacja: 29/01/2025 13:16
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do