
W Warszawie przed pomnikiem smoleńskim doszło do kolejnej konfrontacji. Napięta atmosfera, która trwa od wielu godzin, przerodziła się w przepychanki, w wyniku czego na miejscu musiała interweniować karetka pogotowia. W centrum zdarzeń znalazła się znana aktywistka Katarzyna Augustynek, lepiej znana jako "Babcia Kasia".
10 września Jarosław Kaczyński wraz z politykami PiS pojawił się na Placu Piłsudskiego w Warszawie, aby uczcić pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej z 2010 roku. Od samego rana plac, na którym znajduje się pomnik smoleński, stał się miejscem demonstracji oraz kontrdemonstracji.
Po jednej stronie stali politycy PiS i ich zwolennicy, po drugiej grupa przeciwników tej partii, która od wielu miesięcy manifestuje swoje niezadowolenie, związane z polityką rządu.
Konflikt narastał wokół próby złożenia wieńca przez grupę protestujących. Wieniec miał tabliczkę z krytycznym napisem dotyczącym prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co wzbudziło silne emocje po stronie PiS. W odpowiedzi na próbę protestujących, politycy PiS, w tym Antoni Macierewicz, blokowali dostęp do pomnika.
Ostatecznie doszło do przepychanki, podczas której interweniować musiała policja. W trakcie szarpaniny jedna z protestujących "Babcia Kasia", upadła, co wymagało interwencji służb medycznych.
Katarzyna Augustynek, znana jako "Babcia Kasia", jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy wśród przeciwników PiS. Regularnie uczestniczy w demonstracjach organizowanych przed pomnikiem smoleńskim.
Tym razem również była obecna na placu, biorąc udział w przepychance o wieniec. W wyniku tego zajścia, które zostało uwiecznione na nagraniach wideo, upadła i musiała zostać udzielona jej pomoc medyczna.
Napiętą sytuację dodatkowo zaostrzyły oskarżenia pod adresem Jarosława Kaczyńskiego. Jeden z protestujących, Zbigniew Komosa, został uderzony przez prezesa PiS. Na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych Komosa mówi, że Kaczyński dwukrotnie uderzył go pięścią w twarz. Na razie nie ma oficjalnej odpowiedzi ze strony PiS w sprawie tych zarzutów.
Przeciwnicy PiS regularnie organizują demonstracje przed pomnikiem smoleńskim, składając tam wieńce z napisem krytycznym wobec działań Lecha Kaczyńskiego. Na tabliczce, którą starali się złożyć również tym razem, widniał napis: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród polski." Jarosław Kaczyński wielokrotnie niszczył tę tabliczkę, co wywoływało dodatkowe napięcia.
Miesięczne demonstracje przed pomnikiem smoleńskim stają się coraz bardziej burzliwe. Do największej eskalacji doszło w sierpniu, kiedy to policja nie była w stanie opanować przepychanek między stronami konfliktu.
Sytuacja z września, choć mniej gwałtowna, ponownie pokazuje, że napięcia między politykami PiS a przeciwnikami partii nie maleją. Konieczność interwencji karetki pogotowia świadczy o powadze sytuacji i braku perspektyw na szybkie złagodzenie konfliktu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie