
Czy żołnierze Kim Dzong Una dołączą do wojsk Putina na frocie w Ukrainie? Wbrew pozorom nie jest to pytanie z dziedziny political fiction. Coraz więcej blogerów wojennych, OSINTowców i analityków militarnych jest zdania, że taki scenariusz wydaje się bardzo prawdopodobny.
Przypomnę, że 19 czerwca tego roku prezydent Rosji, Władimir Putin oraz przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un podpisali porozumienie o wzajemnej pomocy, na mocy którego obydwa te kraje zobowiązują się do pomocy w przypadku agresji na któreś z nich.
To nie byle jaki dokument, bo w rzeczywistości chodzi o kompleksową umowę o partnerstwie strategicznym. A kierując się putinowską logiką, Rosja padła ofiarą agresją, bo przecież Siły Zbrojne Ukrainy dokonały inwazji na Obwód Kurski, notując z początku znaczne sukcesy. Dość powiedzieć, że zdobycze terytorialne Ukrainy okazały się większe niż te rosyjskie na okupowanych terenach pod względem zajętego obszaru, liczącego tysiące kilometrów kwadratowych.
O ile wywiad ukraiński nie odnotował obecności jednostek koreańskich wzdłuż linii frontu, to tego samego niemożna już powiedzieć o północnokoreańskich oficerach, którzy jak dotąd mają tam status obserwatorów. Zdaniem analityków dowództwo wojskowe Federacji Rosyjskie może dość szybko rozmieścić wojska Kim Dzong Una wzdłuż granicy bądź blisko frontu. Według ekspertów taka operacja mogła by się odbyć, gdy żołnierze Korei Północnej ukończą wszystkie niezbędne szkolenia czyli nawet do końca bieżącego roku. Mowa o kilku tysiącach wojskowych, ćwiczących w tej chwili na terenie Rosji.
Biorąc pod uwagę, że od początku rosyjskiej agresji na pełną skalę Siły Zbrojne Ukrainy wyeliminowały ponad 600 tysięcy żołnierzy walczących pod flagą Rosji (zabici i ranni), a także fakt, że wciąż niechętnie rekrutuje się na wojnę mężczyzn spośród wielkich, wielomilionowych metropolii, jak Moskwa czy Petersburg, by nie powodować lawinowej ucieczki przedstawicieli putinowskiej klasy średniej, to nowa "siła żywa" na froncie jest po prostu niezbędna, chociażby po to, by zluzować walczących na wojnie od kilkunastu miesięcy i dłużej. Kiedyś uzupełnienia przybywały głównie z Grupy Wagnera, szybko wytracając liczebność w wyniku tzw. mięsnych szturmów. Organizacja ta jest już jednak historią, a potrzeby kadrowe armii rosyjskiej nie maleją.
W odpowiedzi na doniesienia o przygotowaniach żołnierzy komunistycznej Korei na poligonach Rosji do udziału w wojnie z Ukrainą rząd Korei Południowej zapowiedział, że jeżeli dojdzie do przyłączenia się wojsk Kim Dzong Una do walk, to Seul zareaguje błyskawicznie i udzieli maksymalnego wsparcia walczącej z agresorem Ukrainie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie