Reklama

Macierewicz zebrał 32 pkt. karne podczas jednej przejażdżki. Analiza wykroczeń

Macierewicz najpierw nagrabił sobie u społeczeństwa za Komisję Smoleńską, a teraz ma przechlapane również u warszawskiej drogówki. Wszystko przez swoją piracką jazdę Toyotą Corollą. Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, Tomasz Siemoniak, zapowiada, że ta sprawa nie będzie zamieciona pod dywan. Wszyscy są równi wobec prawa - grzmi na portalu "X" Siemoniak. Jeśli tak, to prawicowy polityk za chwilę pożegna się z prawem jazdy.

Niezbite dowody wykroczeń

Bezpieczeństwem ruchu drogowego zajmuję się zawodowo od kilkunastu lat, dość wspomnieć lata na antenie spędzone w "Radiu Kierowców" radiowej Jedynki. Dawno jednak nie spotkałem się z takim nagromadzeniem bezmyślności, by nie powiedzieć głupoty przy jednoczesnym, aroganckim, ignorowaniem Prawa o Ruchu Drogowym.

Dobrze, że dziennikarze "Faktu" dostarczyli materiał dowodowy policji, bo być może w ten sposób zakończy się kariera Antoniego Macierewicza jako kierowcy, który od lat pokazuje, gdzie ma przepisy ruchu drogowego, ponieważ to nie pierwsza tego typu akcja byłego szefa MON.

Jeśli sprawa będzie miała swój ciąg dalszy, a Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji zapewnia, że tak, to oznacza dla pisowskiego posła nie tylko odebranie prawa jazdy, ale również skierowanie na powtórny egzamin i badania psychologiczne czyli procedurę jakiej poddawany jest każdy, kto przekroczył limit punktów karnych.

Krótka przejażdżka - długa lista przewinień

Podsumujmy więc wszystkie wykroczenia drogowe, jakich podczas jednej tylko, krótkiej przejażdżki ze Starego Miasta (siedziba Radia Wnet)  do Śródmieścia (miejsce spotkania, na które się spieszył) dopuścił się człowiek, który rozmontował polski kontrwywiad.

Po pierwsze i najgroźniejsze: wyprzedzanie na przejściu dla pieszych innego pojazdu. To ekstremalnie niebezpieczne zachowanie, grozi bowiem potrąceniem wchodzącego na zebrę pieszego, którego wyprzedzający nie ma szans dostrzec. Skutkiem może być nie tylko ciężkie uszkodzenie ciała niechronionego uczestnika ruchu, ale nawet jego śmierć. To właśnie dlatego taryfikator wykroczeń drogowych "wycenia" to zachowanie na aż 15 pkt. karnych i 1500 zł mandatu.

Po drugie: rozmowa przez telefon "z ręki" podczas prowadzenia auta. Główna przyczyna wypadków drogowych jest brak uważności kierującego. Dlatego może on prowadzić rozmowę przez komórkę, ale tylko z wykorzystaniem zestawu głośnomówiącego, choć i ten jest sporym "rozpraszaczem" uwagi kierowcy. To naukowo udowodnione. Dlatego wg taryfikatora za takie zachowanie należy się 12 pkt. karnych i 500 zł. grzywny

Jeśli ktoś ma odrobinę wyobraźni, a Macierewicz ma ją raczej bujną jako szef byłej komisji smoleńskiej, to powinien zdawać sobie sprawę, że włączając się do ruchu i trzymając komórkę przy uchu zachodzi duże prawdopodobieństwo nie zauważenia zbliżającego się pojazdu i nie ustąpienie mu pierwszeństwa. Co najmniej kolizja, jeśli nie wypadek gotowe.

Po trzecie: najechanie na podwójną linię ciągła i stanie na przejeździe dla rowerów. To już pikuś przy powyższych dwóch, ale także "docenione" policyjnym taryfikatorze. Dopisujemy więc pisowcowi kolejne 5 pkt.karnych, co łącznie daje nam ich kolosalne 32! W takim wypadku prawo jest jasne i nie ma tu żadnych "okoliczności łagodzących" typu sprawa wagi państwowej, jakimi według własnego mniemania Macierewicz zajmuje się od zawsze.

Małe szanse na zdanie egzaminu, chyba że na kartę rowerową

Antoni M. ma więc nie lada problem, bowiem biorąc pod uwagę jego podeszły wiek, a ma już 76 lat ponowne zdanie egzaminu, na którym obcinają się dużo młodsi, by odzyskać prawo jazdy może być dla niego nieosiągalne. Egzamin składa się z części teoretycznej i trzeba znać odpowiedź na 25 spośród 3697 pytań. Do tego dochodzi jeszcze rozmowa z psychologiem, a tu na nic zdadzą się teorie wielkiego wybuchu na pokładzie TU-154M. Mogą jedynie zaszkodzić.

Oprócz tego egzaminowany musi też odbyć 45 minutową jazdę po mieście, bezwzględnie stosując się do wszystkich przepisów. Na szczęście cały przejazd jest nagrywany przez kilka kamer i mikrofon, więc o żadnym "kombinowaniu" nie może być mowy.

Można więc na 99 proc. przyjąć, że dla Macierewicza ta krótka, ledwie kilkukilometrowa wycieczka, będzie oznaczała trwałe wyeliminowanie go jako uczestnika ruchu, prowadzącego pojazd samochodowy. Teraz może zdać egzamin na kartę rowerową i korzystać ze ścieżek rowerowych, na które tak stawia jego przeciwnik polityczny, Rafał Trzaskowski.

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: checkpress.pl Aktualizacja: 02/11/2024 15:18
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do