Reklama

Obłuda tatrzańskich górali. Katowane konie nie mają głosu

Wszystko wskazuje na to, że w kolejnym sezonie letnim zachłanni górale żądni dudków, wożący turystów do Morskiego Oka zaprzęgami konnymi dalej będą męczyć konie. Zwycięża mentalne średniowiecze i chęć zysku, bowiem wszystkie stowarzyszenia gmin powiatu tatrzańskiego są przeciwne wprowadzeniu na tę trasę ekologicznych autobusów elektrycznych.

W lipcu tego roku testowano na popularnej w sezonie letnim trasie do Morskiego Oka autobusy elektryczne King Long. By nie doprowadzać do furii wozaków spod Tatr, jeżdżących przeładowanymi wozami i zamęczających w ten sposób konie, autobusiki zabierały na pokład jedynie osoby niepełnosprawne. Testy wypadły pomyślnie i w każdym kraju normalna koleją rzeczy byłoby wprowadzenie ich do ruchu.

Potomkowie Goralenvolk mówią głośne "nie"

Niestety natura potomków Goralenvolk jest silniejsza niż zdroworozsądkowe pomysły. Chodziło bowiem z jednej strony o ekologię czyli dowóz turystów bezemisyjnym pojazdem, a z drugiej o zakończenie wieloletniej męczarni koni, pracujących w góralskich zaprzęgach.

W mijającym tygodniu do Tatrzańskiego Parku Narodowego trafiła oferta jednej z warszawskich firm na cztery małe autobusy elektryczne o łącznej wartości prawie 3,2 mln. zł. Co ważne, także w tym wypadku, podobnie jak w trakcie testów, chodzi wyłącznie o dojazd do Morskiego Oka osób z niepełnosprawnościami, a nie o uruchomienie regularnej linii autobusowej, która miałaby zakończyć erę powozów konnych.

Okazuje się, że to i tak za dużo jak na cierpliwość górali, którzy znani są ze swego skąpstwa. W imię niepoliczonej przez nikogo potencjalnej utraty zysków na osobach niepełnosprawnych głośno sprzeciwiają się pojawieniu się elektryków na należącej, nie wiadomo jakim prawem, do nich trasie.

Elektryki niebezpieczne dla turystów

Żeby było śmieszniej otwarcie nie przyznają sie do swoich góralskich lęków o utratę zysków, lecz wskazują w pismach kierowanych do władz, że - niczym pojazd spalinowy na przełomie XIX i XX wieku - zagrażają one bezpośrednio bezpieczeństwu turystów.

Wywodzą oni, że w odróżnieniu od zaprzęgu konnego autobus elektryczny nie tylko nie parska i nie stuka kopytami, ani nie emituje gazów przez co może być niezauważalny dla pieszych, którzy będą ulegać wypadkom przejechania przez elektrycznego busa.

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: chceckpress.pl Aktualizacja: 16/11/2024 13:53
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do