
Agenci Centralnego Biura Śledczego zatrzymali proboszcza parafii z Płocka oraz trzynaście innych osób. Tym razem nie chodzi o pedofilię, ale o przekręty finansowe. Sprawa dotyczy fikcyjnych darowizn na cele kultu religijnego. To jedna z najczęstszych metod oszukiwania państwa na podatkach. W dodatku ustawodawca zastosował tu bardzo liberalne podejście do tematu darowizn, bo wystarczy jedynie "oświadczenim obdarowanego o jej przyjęciu". Jak wiadomo okazja czyni złodzieja z czego zarówno kler, jak i przekazujący darowizny chętnie korzystają.
W skrócie: proceder polega na tym, że parafia wystawia zaświadczenie o darowiźnie, pobierając za tę "usługę" zwyczajowo 10 proc. "darowanej" kwoty. Istotą sprawy jest, by tak wyliczyć darowiznę, żeby pokrywała zarówno podatek, jak i to, co do kieszeni chował ksiądz.
Do udokumentowania "darowizny" wystarczy przelew bankowy odpowiedniej wysokości. Przekazujący darowiznę wysyła pieniądze na rachunek bankowy, który powinien należeć do parafii, ale księża bezczelnie podają też swój prywatny numer konta. Po przesłaniu pieniędzy ksiądz wybiera gotówkę z konta i jej część, na która się umówił z "darczyńcą" zwraca.
Brudny interes, ale czysty zysk, jak mawiał Olo Żwirski w kultowych "Psach". Żeby była jasność: tu nie chodzi o drobne, ale o dziesiątki jeśli nie setki milionów złotych. Za przykład niech posłuży zatrzymanie w kwietniu tego roku przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego obrotnego plebana z Warszawy, który oszukał państwo na 5 mln. zł.
W praktyce jednak tego rodzaju oszustwa są trudne do wykrycia, bo Kościół Katolicki jest wciąż traktowany w Polsce jak święta krowa, co oznacza, że parafie niemal nie podlegają działaniom kontrolnym służb, chyba że pojawia się konkretne doniesienia. A przecież nikt nie będzie donosił na samego siebie.
Oczywiście "darowizna" wcale nie musi być finansowa, bo przecież "na cele kultu" można też przekazywać równego rodzaju towary. A skoro towar to i podatek VAT, który również w takim wypadku podlega odliczeniu. Trzeba tylko pamiętać, by nie przesadzać z oszacowaniem wartości przekazywanego przedmiotu.
Co ciekawe jedynym co musi zrobić ksiądz, by zalegalizować darowiznę, to złożyć na kartce papieru oświadczenie, że taki towar otrymał. Nikt nie musi nikomu udowadniać, że cokolwiek zostało fizycznie przekazane, wystarczy więc uruchomić wyobraźnię, co też darujący "przekazuje" na papierze biznesmenowi w sutannie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie