
Paweł Szopa, twórca marki odzieżowej dla "prawdziwych patriotów" Red Is Bad, przyleciał zgodnie z planem we środę w nocy do Polski. Po nocy spędzonej w areszcie czeka go podróż do prokuratury w Katowicach, gdzie będzie przesłuchany i zostaną mu postawione zarzuty. Dopiero wówczas zapadnie decyzja czy pisowski biznesmen trafi do aresztu, bo to - wbrew pozorom - wcale nie jest przesądzone. Dotychczasowy wniosek o areszt stracił bowiem swoją ważność w momencie deportacji i doprowadzenia przed oblicze prokuratora. Dotychczasowy wniosek o ten środek zapobiegawczy to standardowa procedura przy wypełnianiu międzynarodowego listu gończego. Jest jednak mało prawdopodobne, by Szopa wyszedł z prokuratury na wolność, chociażby na podejrzenie o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Ostateczna decyzja zależy jednak od prokuratora, bo to on musi wypełnić nowy wniosek do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztu.
Szopa rozpoznawalność zyskał za sprawą swojej marki odzieżowej Red Is Bad, którą promował sam prezydent Andrej Duda oraz premier rządu Zjednoczonej Prawicy, Mateusz Morawiecki. Obaj osobiście pojawili się w sklepie Pawła Szopy i wspólnie z podejrzanym o udział w grupie przestępczej pozowali do zdjęć, ściskając mu dłoń. Nic więc dziwnego, że kariera od zera do milionera potoczyła się w przypadku Szopy błyskawicznie.
I nie chodziło tu wcale o jakiś gigantyczny skok w sprzedaży ubrań dla "prawdziwych Polaków" sponsora kanału Piotra Zychowicza "Historia realna", ale o otwarcie mu szeroko drzwi dorobienia interesów jako godnego zaufania człowieka PiS z rządowymi urzędnikami od Morawieckiego.
Nic więc dziwnego, że gdy wybuchła pandemia Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych nie musiała szukać daleko dostawców maseczek jednorazowych, skoro miała prawilnego biznesmena pod ręką. Ten sam schemat powtórzył się po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, gdy RARS zamówił agregaty prądotwórcze dla broniących się przed agresją Putina naszych wschodnich sąsiadów.
Oczywiście zamówienia odbywały się bez przetargów, z tzw. wolnej ręki i po zawyżonych cenach. W ten sposób na konto Szopy w ciągu trzech lat wpłynęła niewyobrażalna kwota pół miliarda złotych. A gdy tylko wokół RARS zaczęło się robić gorąco, a pętla wokół szefa agencji zaczęła się zaciskać, Szopa uciekła z Polski nie czekając na zaproszenie od prokuratora. Zaszył się w Ameryce Południowej, zmieniając kryjówki, by odnaleźć się ostatecznie w Dominikanie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie