
Nie miał szczęścia kierujący osobowym Chryslerem w Międzyrzecu Podlaskim. W auto, którym kierował trafił policyjny radiowóz na sygnałach jadący do akcji ratunkowej po wypadku. Podróżujący amerykańskim autem odnieśli obrażenia i trafili na szpitalny oddział ratunkowy. Mimo groźnie wyglądającego zdarzenia policjantom nic się nie stało.
Kierujący pojazdem uprzywilejowanym policjant wykazał się nie lada niefrasobliwością. Włączone sygnały dźwiękowe i świetlne nie zwalniają policjanta od zachowania szczególnej ostrożności podczas tego typu manewrów, tym bardziej, że nie brakuje kolizji policyjnych wozów czy karetek pogotowia po wjechaniu na skrzyżowanie przy czerwonym świetle.
To samo dotyczy przecież dość niebezpiecznego manewru, jakim jest wyprzedzanie. Najlepiej przekonał sie o tym na własnej skórze kierowca rządowej limuzyny, wiozącej byłą premier Beatę Szydło przez Oświęcim, gdy w wyniku zderzenia ze skręcającym w lewo Cinquecento uderzył pancernym, wartym milion złotych Audi w drzewo.
Wypadek w Międzyrzecu był właśnie z tej kategorii. Radiowóz na sygnałach wyprzedzał inny pojazd, ale nie dokończył tego manewru i uderzył w skręcającego w lewo Chryslera. Oby dochodzenie szczegółowo wyjaśniło całe zajście i orzekło uczciwie o winie.
Tym bardziej, że policjanci już zaczęli głupio się tłumaczyć po tym zdarzeniu. Według funkcjonariuszki z komendy w Białej Podlaskiej radiowóz dlatego pędził na sygnałach, ponieważ policjanci spieszyli się do pilnej interwencji po wypadku na drodze krajowej nr 2.
Swój pośpiech tłumaczyli tym, że mieli informację o osobie zakleszczonej w pojeździe, która oczekuje na pomoc, a więc jej zdrowie i życie mogło być zagrożone. Tle, że to wcale nie tłumaczy ich zachowania, bo patrol policji jako taki, poruszający się zwykłym osobowym radiowozem, a nie pojazdem specjalistycznym raczej nie jest w stanie udzielić profesjonalnej pomocy na miejscu kraksy.
Od tego są wyspecjalizowane służby, wyposażone w odpowiedni sprzęt hydrauliczny do rozcinania nadwozia i kabiny rozbitego auta, czyli strażacy-ratownicy, a nie policjanci z gołymi dłońmi, uzbrojonymi ewentualnie w gumowe rękawiczki. Chęć zrobienia z siebie bohaterów wydaje się więc nie na miejscu.
Kierowca Chryslera mógł z kolei ani nie słyszeć, ani nie widzieć szybko poruszającego się radiowozu, tym bardziej, że ten wyłonił sie nagle zza wyprzedzanego pojazdu. Oczywiście wszystko oceni dochodzeniówka na podstawie zeznań świadków i uczestników oraz śladów zabezpieczonych na miejscu wypadku, w którym poszkodowane zostały trzy osoby.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie