
Polska to taki kraj, w którym nie trzeba bombardowań, jak w Kijowie, by liczba ofiar była większa niż w trakcie działań wojennych. Za nami kolejny długi weekend, który obfitował w śmierć niewinnych ludzi. Po prostu znaleźli się o niewłaściwej porze w niewłaściwym miejscu czyli na polskiej drodze. Rozmiary tego oszołomstwa za kierownicą już dawno wybiły poza skalę.
Ogółem od czwartku do niedzieli wydarzyło się 340 wypadków drogowych, w których śmierć na miejscu poniosło 21 osób, a 408 trafiło z obrażeniami do szpitali. To niestety efekt dobrej pogody, jaka panowała w naszym kraju w tych dniach. Słoneczna pogoda, sucha nawierzchnia i pośpiech, by dotrzeć do celu w jak najkrótszym czasie przyniosły śmiertelne żniwo.
Nie od dziś wiadomo, z czym zresztą zgadzają się policjanci z drogówki, że najniebezpieczniejszymi miesiącami na polskich drogach są te najcieplejsze. Po prostu warunki na drogach, gdy nie ma silnych opadów, jest ciepło i długo utrzymuje sie dzień są wręcz wymarzone dla wielu kierowców, by przycisnąć gaz do deski.
Dlatego też przed każdym tzw. długim weekendem służby pilnujące porządku na drogach wiedzą, że będą miały ręce pełne roboty. Nie inaczej było i tym razem. Najbezpieczniej - wbrew pozorom - było wszędzie tam, gdzie ruch był tak gęsty, że dochodziło do wielokilometrowych zatorów, jak chociażby na popularnej Zakopiance. Po prostu tak olbrzymie nagromadzenie aut w jednym miejscu powodowało, że nie było warunków do szaleńczej jazdy.
Nie zmienia to faktu, że najtragiczniejszym dniem długiego weekendu był czwartek, gdy katolicy obchodzili Boże Ciało. Ryba na tylnej klapie czy zderzaku oraz św. Krzysztof na desce rozdzielczej nie uchroniły przed przeniesieniem się do nieba, w które święcie wierzą 6 osób, a 75 duszyczkom wszechmogący dał ostrzeżenie, bo skończyło się tylko na odwiezieniu do szpitali na dalsze leczenie i rehabilitację.
Oczywiście nie brakowało nachlanych kierujących, wszak wysokie temperatury i wypoczynek przy grillu skłaniają wielu Polaków do "chłodzenia się" piwem lub zamroczenia wódką pod karkówkę czy kiełbasę. Tym razem policja wyłapała aż 1715 kierujących na podwójnym gazie. Każdego dnia ujawniano po 320-350 pijanych za kółkiem czyli grubo ponad średnią w zwyczajnym dniu roboczym, kiedy to łapie się ok. 280 kierujących po spożyciu alkoholu.
Po raz kolejny okazuje się, że patologiczni kierowcy mają za nic zaostrzone rygory prawa z konfiskatą pojazdu na rzecz skarbu państwa włącznie. To kolejny martwy przepis, który w rzeczywistości nie odstrasza od siadania za kółkiem osób po kilku głębszych. Dzieje sie tak najczęściej na gminnych, bocznych drogach prowadzących przez wsie, gdzie patrole policji pojawiają się nader rzadko.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie