
Sebastian M., który spowodował tragiczny wypadek na autostradzie A1, w którym żywcem spłonęła trzyosobowa rodzina, małżeństwo z dzieckiem, może mieć nowe kłopoty, chociaż tym razem chodzi przede wszystkim o członków jego rodziny. Do prokuratury w Katowicach wpłynął właśnie wniosek rodziny trójki ofiar śmiertelnych o ściganie ich z tytułu art. 239 Kodeksu Karnego, a więc za tzw. poplecznictwo czyli ukrywanie go i umożliwienie ucieczki i finansowanie jego pobytu w Dubaju, gdzie się ukrywał do chwili aresztowania i osadzenia w tamtejszym areszcie. Sprawa jego ekstradycji przeciąga się, mimo że w sprawę zaangażował się osobiści minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski.
Rodziny małżeństwa z dzieckiem, które zginęło w straszliwych okolicznościach, płonąć w rozbitym samochodzie, mają najwyraźniej dość telenoweli ciągnącej się od kilkunastu miesięcy w sprawie Sebastiana M. Nie dość, że ten w bezczelny sposób pogrywał sobie z dochodzeniowcami i wykorzystał niemrawość w tej sprawie policjantów z Piotrkowa Trybunalskiego, którzy zwlekali z zatrzymaniem go, uciekając przez Niemcy do Dubaju, to w dodatku grożono im procesami o naruszenie dóbr za opisywanie sprawy w mediach społecznościowych i w wypowiedziach dla mediów.
Wydaje się, że właśnie następuje zwrot w tej sprawie, ale wszystko zależy od prokuratury w Katowicach.W tej chwili zawiadomienie jest na etapie sprawdzania czy na jego podstawie faktycznie można wszcząć śledztwo w tej sprawie. Chodzi o to, by uniknąć po prostu kolejnego skandalu w tej niekończącej się sprawie. I nie narażać rodziny zmarłych tragicznie na kolejne pozwy ze strony rodziny Majtczaków.
Wobec niemocy polskich organów ścigania w sprawie Sebastiana M., w którą zaangażował się nawet sam minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, rodziny małżeństwa z dzieckiem, które zginęło w wyniku uderzenia z ogromną prędkością przez BMW sprawcy w ich auto marki Kia, postanowili działać na własną rękę i wykorzystać im możliwą drogę prawną do tego, by sprawiedliwości stało się zadość. Jedyne co w tej sytuacji mogą zrobić, to odciąć bandytę z BMW od dalszego finansowania przez rodzinę Majtczaków, która dysponuje ogromnym majątkiem.
Są to bardzo znane w Łodzi osoby o ugruntowanym statusie, co nie oznacza, że mogą pozostawać bezkarne. Palarnia kawy czy hurtownie przynoszą im wielomilionowe dochody, z których część - o czym są przekonane rodziny ofiar - trafia do Sebastiana M. A chodzić może o niebagatelne kwoty, ponieważ ścigany przez polskie prawo sprawca tragedii na A1 uzyskał w Dubaju tzw. złotą wizę, która uprawnia go do statusu rezydenta, przyznawanego w zależności od wpłaconej za pozwolenie na pobyt kwoty, liczonej nawet w setkach tysięcy złotych.
Tymczasem śledczy, którzy doprowadzili do ujęcia Sebastiana M. w Dubaju, jadąc tam i namierzając go, a następnie przekazując jego namiary miejscowej policji z wnioskiem o areszt, wciąż mają związane ręce. W tej chwili nadal nie wiadomo czy w ogóle, a jeśli tak to kiedy nastąpi ekstradycja sprawcy tego koszmarnego wypadku. Zjednoczone Emiraty Arabskie nie wydalają, ani nie przekazują władzom innych państw poszukiwanych, którzy dysponują milionami na koncie i prowadzą w emiratach interesy, posiadając tam spółki. Nie zdziwmy się więc, gdy na przekazanie Sebasiana M. przez ZEA polskim śledczym poczekamy jeszcze przez wiele miesięcy jeśli nie lat.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie