Premier Węgier Viktor Orbán zapowiedział, że podczas zaplanowanego na przyszły tydzień spotkania w Waszyngtonie będzie starał się przekonać prezydenta USA Donalda Trumpa do wyłączenia Węgier z amerykańskich sankcji nałożonych na rosyjskie koncerny naftowe.
Szef węgierskiego rządu podkreślił, że decyzja ta jest dla jego kraju kluczowa z powodów gospodarczych i geograficznych.
W rozmowie z publicznym Radiem Kossuth premier przyznał, że sytuacja jego kraju różni się od państw Europy Zachodniej.
– Węgry są krajem śródlądowym i nie mamy dostępu do morza. Jesteśmy zdani na system rurociągów – tłumaczył Orbán. Jego zdaniem Waszyngton powinien zrozumieć specyfikę położenia Węgier oraz trudności, jakie wiążą się z szybkim uniezależnieniem od rosyjskich surowców.
Premier zapowiedział, że podczas wizyty w Białym Domu zamierza przedstawić argumenty przemawiające za częściowym zwolnieniem Budapesztu z sankcji na rosyjskie firmy Rosnieft i Łukoil, objęte restrykcjami przez amerykański Departament Skarbu 22 października.
Orbán już wcześniej wielokrotnie podkreślał, że bez stabilnych dostaw rosyjskiej ropy i gazu węgierska gospodarka nie jest w stanie funkcjonować. Węgry, podobnie jak część krajów Europy Środkowej, wciąż importują większość surowców energetycznych ze wschodu. Premier przekonywał, że wprowadzanie kolejnych sankcji bez uwzględnienia lokalnych uwarunkowań może osłabić gospodarkę całego regionu.
– Aby zabiegać o zwolnienie z sankcji, kluczowe jest, by Stany Zjednoczone zrozumiały nasze realne położenie geograficzne i gospodarcze – dodał w wywiadzie.
Szef węgierskiego rządu odniósł się również do napiętej sytuacji geopolitycznej w Europie. Jego zdaniem obecna polityka niektórych państw Unii przypomina atmosferę sprzed I wojny światowej. – Nikt nie chciał wielkiej wojny, ale przywódcy doprowadzili do sytuacji, z której nie było odwrotu – zauważył Orbán.
Polityk ostrzegł, że Europa znów „igra z ogniem”, a przywódcy nie dostrzegają, jak blisko mogą znaleźć się granicy otwartego konfliktu. Dodał jednak, że sytuacja międzynarodowa jest dziś nieco bardziej stabilna niż rok temu, ponieważ Stany Zjednoczone nie stoją już po stronie wojny, a Rosja zaczyna rozważać możliwość zawieszenia broni.
W opinii Orbána to właśnie Waszyngton może dziś odegrać decydującą rolę w przywróceniu równowagi w Europie. Jak stwierdził, „jedynym wielkim mocarstwem, które naprawdę pragnie pokoju, są Stany Zjednoczone”. Największym problemem ma być – jego zdaniem – „koalicja chętnych” w Europie, czyli państwa popierające dalsze sankcje i wsparcie militarne dla Ukrainy.
Orbán nie po raz pierwszy stawia się w roli mediatora między Zachodem a Moskwą. Jego najbliższe spotkanie z Trumpem może zatem stać się kolejnym rozdziałem w jego polityce balansowania między interesami Wschodu i Zachodu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie