
W miniony weekend nie obyło się niestety bez wypadków drogowych, w tym tych zakończonych tragicznie. I choć zginęło 6 osób, a 99 zostało rannych w 86 zdarzeniach, to możemy mówić o dość spokojnej sobocie i niedzieli. To wpływ zwiększonego ruchu wokół największych aglomeracji i pogarszającej się pogody, która hamuje zapędy "mistrzów kierownicy".
Wypadki to jedno, a przyczyniający się do ich powodowania to drugie. Mam tu na myśli pijanych kierowców, których w ten weekend policja ujawniła aż 396. Zasadnicze pytanie brzmi: ilu tysiącom kierujących "na podwójnym gazie" udało się przejechać trasę bez napotkania policyjnej kontroli?
O ile aura może przyczyniać się do zmniejszenia liczby wypadków przy rosnącej liczbie niegroźnych kolizji spowodowanych śliską nawierzchnią, o tyle kierujący po spozyciu alkoholu mogą być istną plagą w okresie przedświątecznym, który dla wielu jest okazją do wypicia "kilku głębszych" np. z okazji firmowych spotkań na tzw. śledziku.
Policjanci choć w tej chwili najbardziej zajęci są przygotowaniami do strajku, to nie ukrywają, że ich sprzymierzeńcem na drogach będzie... padający śnieg. Od lat bowiem obserwujemy stałą tendencję: im więcej opadów i ośnieżonych jezdni, tym - wbrew pozorom - bezpieczniej. Po prostu kierowcy w obawie o wylądowanie w rowie czy na przydrożnej latarni zdecydowanie zmniejszają prędkość podróży.
Niestety wielu kierowców nie ma nawet podstawowej wiedzy i umiejętności zachowania się na śliskiej nawierzchni, ponieważ kursy nauki jazdy nie przewidują nauki techniki kierowania w takich warunkach. Pół biedy jeśli ktoś robił prawo jazdy zimą, ale i tak nie oznacza to, że w krytycznej sytuacji staną na wysokości zadania.
Jedyną metodą na podróż bez zbędnego stresu i napięcia spowodowanego zimowymi warunkami jest wizyta w ośrodkach doskonalenia technikę jazdy czyli w popularnych ODTJ-otach. Tam w ciągu kilkugodzinnego kursu można w bezpiecznych warunkach pod okiem instruktora wyrobić w sobie nawyki zachowania za kółkiem w ekstremalnej sytuacji.
Kursant przechodzi szkolenie m.in. na tzw. płycie poślizgowej, gdzie może poznać charakterystykę własnego pojazdu i granicę bezpiecznego prowadzenia auta na mokrej nawierzchni, co może mieć kolosalne znaczenie przy pokonywaniu łuków bez opuszczania toru jazdy.
Warto o tym pomyśleć, szczególnie jeśli planujemy wypoczynek świąteczno-noworoczny w górach i czeka nas być może uciążliwa ze względu na warunki drogowe podróż. Koszt takiego szkolenia to zazwyczaj kilkaset złotych, a więc tyle, ile jedno tankowanie samochodu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie