Reklama

Janusz Kowalski: Niemcy podrzucają migrantów do Polski przez wschodnią granicę. Obalamy manipulację PiS

Janusz Kowalski w ferworze emocji związanych ze spadającym poparciem w sondażach dla Karola Nawrockiego, znów postanowił wzbudzać niepokoje Polaków kłamstwami na temat polityki migracyjnej rządu i Niemiec. W emocjonalnym nagraniu polityk zarzucił niemieckim służbom „podrzucanie” nielegalnych imigrantów do Polski, ale zza wschodniej granicy.

W swojej najnowszej wypowiedzi, Janusz Kowalski – poseł Suwerennej Polski i jeden z najbardziej medialnych sojuszników Zbigniewa Ziobry – po raz kolejny posłużył się dezinformacją, próbując wzbudzić strach i niechęć wobec migrantów oraz uderzyć w opozycję. 

Absurdalna narracja. Niemcy podrzucają imigrantów ze wschodu 

– „Rafał Trzaskowski mówi bonjour nielegalnym imigrantom z Niemiec” – mówi Kowalski na początku materiału, nawiązując do francuskiego słowa „dzień dobry”, wysmiewać znajomośc wielu języków obcych przez Trzaskowskiego. Dalej polityk idzie jeszcze dalej:
– „My spotykaliśmy z Robertem Bąkiewiczem na Podlasiu tych wszystkich właśnie migrantów od Tuska, Trzaskowskiego i kanclerza Niemiec podrzucanych nam do Polski”.

Brzmi mocno? Tak, ale równie mocno mija się z prawdą.

Migranci z Niemiec? Fakty przeczą narracji PiS

Nie istnieją żadne wiarygodne dowody, że Niemcy „przerzucają” migrantów do Polski. Co więcej, sytuacja na granicy zachodniej jest odwrotna – to Polska zmaga się z presją migracyjną od strony wschodniej, a nie zachodniej.

Jedyne udokumentowane przypadki, gdy Niemcy nie przerzucali, jak twierdzi Kowalki, a odwozili nielegalnych imigrantów za polską granicę, dotyczą osób, których na teren Unii wpuścił rząd PiS. 

Kowalski posłużył się stwierdzeniem, że rzekome dowody na "przerzucanie przez Niemców imigrantów" znalazł na Podlasiu, zapominając, że to województwo leżące tuż przy wschodnie, a nie zachodniej granicy.

Tysiące osób próbują nielegalnie przedostać się przez granicę z Białorusią, a działania te są powszechnie uznawane za element hybrydowej wojny reżimu Łukaszenki, wspieranego przez Rosję. I to właśnie władze niemieckie apelowały w ostatnich miesiącach o lepszą współpracę z Polską w zakresie ochrony zewnętrznych granic UE – nie odwrotnie.

Dodatkowo sam rząd PiS jeszcze kilka miesięcy temu przyznał, że Polska przyjęła setki tysięcy migrantów zarobkowych z krajów azjatyckich (m.in. z Indii, Nepalu czy Bangladeszu), a decyzje w tej sprawie były podejmowane na poziomie ministerstw kierowanych przez ludzi Zbigniewa Ziobry i Mateusza Morawieckiego.

Trzaskowski jako symbol „zagrożenia” – bez pokrycia w faktach

Zarzuty wobec prezydenta Warszawy są całkowicie bezpodstawne. Rafał Trzaskowski nie odpowiada za politykę migracyjną państwa – to kompetencja rządu, a nie władz samorządowych. Próba przypisania mu odpowiedzialności za „masową migrację” czy „porozumienia z niemieckimi służbami” to zwykła manipulacja, mająca na celu mobilizację elektoratu antyimigracyjnego przed zbliżającymi się wyborami.

W dodatku powtarzanie sloganu „bonjour dla migrantów od Tuska i Scholza” to nic innego jak prymitywna gra emocjami wyborców – pozbawiona merytorycznej treści, oparta na insynuacjach i fałszywych powiązaniach.

Janusz Kowalski od dawna znany jest z politycznego stylu opartego na skrajnych tezach i sensacyjnych hasłach. Tym razem jednak przekroczył granicę, łącząc niemiecką politykę migracyjną z opozycją w Polsce w sposób zupełnie nieuprawniony. Takie działania, choć skuteczne medialnie, są szkodliwe społecznie – wzmagają lęk, dzielą obywateli i podsycają ksenofobię.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: checkPRESS
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do