
Zaskakujące nagranie - pijany Matecki na dachu gmachu sejmowego. Marszałek Sejmu, wyraźnie zaskoczony pytaniami dziennikarzy, przyznał, że w sprawę „mógł być zaangażowany jeden z posłów” i dodał, że czeka na szczegółowy raport Straży Marszałkowskiej, aby dokładnie wyjaśnić okoliczności zdarzenia.
Poseł Dariusz Matecki, reprezentujący Suwerenną Polskę, którego nazwisko pojawia się w kontekście afery wokół Funduszu Sprawiedliwości, ponownie znalazł się w centrum uwagi. W piątek około południa opublikował na platformie X wpis, w którym odniósł się do doniesień medialnych na temat jego obecności na dachu hotelu sejmowego.
W swoim wpisie Matecki napisał: „Dziennikarze do mnie wydzwaniają. Tak, byłem na dachu hotelu sejmowego zrobić sobie zdjęcie. Zdjęcie zrobiłem, wróciłem do pokoju. Pozdrawiam serdecznie”. Podkreślił przy tym, że był trzeźwy i „nie widział żadnej Straży Marszałkowskiej”.
Matecki poinformował, że na dachu znajdują się barierki, co, według niego, minimalizuje ryzyko. Zapytany, czy kiedykolwiek widział innego posła wchodzącego na sejmowy dach w celu zrobienia zdjęć, odpowiedział: „Jestem wyjątkowy”.
W dalszej rozmowie z dziennikarzami Matecki stanowczo zaprzeczył, jakoby była potrzeba interwencji Straży Marszałkowskiej. „Nie ma żadnej afery. Zrobiłem sobie zdjęcie i wróciłem do pokoju. Jeśli ktoś mówi, że jakaś Straż Marszałkowska mnie ściągała, to jest kłamstwo” – oświadczył, dodając, że „nikt nie interweniował”.
Zaskakujące nagranie - pijany Matecki na dachu gmachu sejmowego Opublikowane zdjęcie z dachu sejmowego spotkało się z mieszanymi reakcjami. Część obserwatorów wyraziła zaniepokojenie, zwracając uwagę na bezpieczeństwo i odpowiedzialność posłów. Inni natomiast podeszli do sprawy z większym dystansem, uznając, że cała sytuacja została nadmiernie rozdmuchana.
W rozmowie z dziennikarzami Matecki wyjaśnił, że na dachu „są barierki”, co miało zapewnić bezpieczeństwo podczas jego krótkiego pobytu na dachu.
https://twitter.com/DariuszMatecki/status/1801556036316262462„Mogę potwierdzić tylko, że mieliśmy incydent w dniu chyba wczorajszym, w nocy, nad ranem. Poprosiłem o wyjaśnienie komendanta Straży Marszałkowskiej, mam otrzymać raport w tej sprawie” – przekazał Szymon Hołownia.
Hołownia zaznaczył, że szczegóły zdarzenia będą znane dopiero po otrzymaniu pełnego raportu od Straży Marszałkowskiej, co ma pomóc w dokładnym wyjaśnieniu okoliczności incydentu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!