
Wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej Cezary Tomczyk potwierdził w piątek, że w ciągu ostatniego roku doszło do kilku prowokacji ze strony Rosji na Bałtyku. Według niego, możemy spodziewać się kolejnych incydentów związanych z obecnością rosyjskich jednostek w pobliżu polskiej infrastruktury krytycznej.
– Jeżeli chodzi o prowokacje na Bałtyku, mówimy o trzech–czterech przypadkach w ostatnich dwunastu miesiącach. Ale z uwagi na działania tzw. floty cieni wpisywanej na listy unijne, trzeba się liczyć z tym, że będzie ich więcej – powiedział Tomczyk.
Wiceminister przypomniał, że jednym z groźniejszych incydentów było wielokrotne przepłynięcie tankowca powiązanego z „flotą cieni” nad podmorskimi instalacjami energetycznymi. Decyzją premiera Donalda Tuska na miejsce skierowano okręt Marynarki Wojennej, by sprawdzić stan infrastruktury.
Zaledwie kilka dni wcześniej Straż Graniczna wykryła rosyjski kuter wykonujący podejrzane manewry w pobliżu rurociągu należącego do spółki Petrobaltic.
Tomczyk zaznaczył, że wrześniowe naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony pokazuje, iż wchodzimy w kolejny etap wojny hybrydowej. – Państwo polskie na wielu poziomach musi być przygotowane na wszystkie scenariusze – dodał.
Według niego podobne zdarzenia – od incydentów morskich, przez cyberataki, aż po prowokacje kolejowe – mają jedno wspólne źródło. – Jeśli zastanawiamy się, czy Rosja maczała w tym palce, to znaczy, że maczała na pewno – stwierdził wiceszef MON.
Tomczyk podkreślił, że w pierwszej kolejności za ochronę strategicznych instalacji odpowiadają spółki zarządzające infrastrukturą oraz ich własne systemy bezpieczeństwa. Dopiero później włączają się Straż Graniczna, Wojsko Polskie i służby MSWiA.
Zaznaczył również, że premier jest osobą najlepiej poinformowaną w państwie. To do niego trafiają wszystkie meldunki o potencjalnym zagrożeniu dla bezpieczeństwa i infrastruktury krytycznej, aby Rada Ministrów mogła podejmować szybkie decyzje.
Wiceszef MON zwrócił uwagę, że incydenty na Bałtyku, próby zakłóceń kolejowych czy cyberataki wpisują się w szerszą strategię rosyjskiej wojny hybrydowej. Nie zawsze działania są prowadzone bezpośrednio, nierzadko stoją za nimi grupy pośrednie czy hakerzy powiązani z Moskwą.
– To nie są ćwiczenia. Musimy zdawać sobie sprawę, że Rosja i Białoruś będą wciąż testować naszą odporność – zaznaczył Tomczyk.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie