
Barbara Skrzypek została zamordowana – twierdzi poseł Włodzimierz Tomaszewski z PiS, narażając się na odpowiedzialność karną za szerzenie dezinformacji oraz naruszanie dóbr osobistych. Pomimo znajomości wyników sekcji włok denatki nadal powiela kłamstwa dotyczące powodów jej zgonu.
To kolejny z działaczy PiS, który powiela kłamliwą narrację na temat śmierci Barbary Skrzypek. Politycy prawicy, choć mają świadomość, że kobieta zmarła w wyniki rozległego zawału serca, co potwierdziła sekcja zwłok, zrzucają odpowiedzialność za jej zgon na rząd Koalicji 15 października i prokurator Ewę Wrzosek, która prowadziła przesłuchanie działaczki PiS.
Wypowiedź posła Witolda Tomaszewskiego z Prawa i Sprawiedliwości wywołała burzę medialną po tym, jak w rozmowie z dziennikarzem zasugerował, że Barbara Skrzypek została „zamordowana”, a nie – jak wynika z oficjalnych ustaleń – zmarła z przyczyn naturalnych. W rozmowie padły poważne oskarżenia, które nie zostały jednak poparte twardymi dowodami.
– „W moim przekonaniu zginęła” – stwierdził Tomaszewski już na początku rozmowy, dodając: – „Oddziaływanie na panią Skrzypek poprzez takie dręczenie podczas przesłuchania” miało – jego zdaniem – przyczynić się do śmierci kobiety. Gdy dziennikarz dopytywał o szczegóły, poseł zarzucił: – „Polegało na dręczeniu przez przedstawicieli”, choć nie wskazał żadnych konkretnych osób, form nacisku ani materiałów dowodowych.
Dopytywany o podstawy swojej tezy, Tomaszewski odpowiedział: – Są dowody. Ponieważ jest orzeczenie lekarskie, że pani Skrzypek miała rozległy zawał serca. Jednak zawał sam w sobie nie jest dowodem na „zamordowanie”.
Dziennikarz, próbując uzyskać więcej konkretów, zwrócił uwagę, że zespół parlamentarny, na który powołuje się Tomaszewski, nie jest instytucją uprawnioną do wydawania ekspertyz ani materiału dowodowego.
Na pytanie o to, jak konkretnie miało wyglądać rzekome „dręczenie”, Tomaszewski odpowiadał ogólnikami: – "Została przesłuchiwana przez kilka godzin przez wyjątkowe środowisko" i – jak twierdził – „nie mogła mieć pomocy”, mimo że była w złym stanie zdrowia. Nie przedstawił jednak żadnej dokumentacji medycznej, stenogramów przesłuchania ani innych obiektywnych źródeł potwierdzających te twierdzenia.
Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracowniczka Jarosława Kaczyńskiego, zmarła 15 marca 2025 r., trzy dni po przesłuchaniu w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym spółki Srebrna i tzw. afery „dwóch wież”. Przesłuchanie prowadziła prokurator Ewa Wrzosek, znana z krytycznego stosunku do prokuratury Zbigniewa Ziobry. Obóz PiS od początku sugerował, że przebieg przesłuchania mógł przyczynić się do śmierci Skrzypek, wskazując m.in. na brak obecności jej pełnomocnika.
Sekcja zwłok wykazała, że Skrzypek zmarła na rozległy zawał serca, jednak politycy PiS, w tym Jarosław Kaczyński, publicznie podnoszą zarzuty o nadużycia, a nawet odpowiedzialność karną wobec osób prowadzących przesłuchanie. Mimo to żadna instytucja państwowa nie potwierdziła wersji o bezpośrednim związku przyczynowo-skutkowym między przesłuchaniem a zgonem.
Słowa Tomaszewskiego wpisują się w narrację PiS o prześladowaniu ich środowiska politycznego, jednak padające publicznie zarzuty o „zamordowanie” bez jednoznacznych dowodów mogą zostać uznane za manipulacyjne i szkodliwe dla rzetelnego przebiegu śledztwa. Tym bardziej, że polityk – mimo wielokrotnych próśb dziennikarza – nie był w stanie zaprezentować ani jednego dokumentu potwierdzającego jego słowa.
Sprawa śmierci Barbary Skrzypek nadal budzi emocje, ale jak dotąd żadna instytucja nie potwierdziła, by doszło do przestępstwa. Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało pełne i transparentne wyjaśnienie okoliczności zgonu. Tymczasem niepotwierdzone oskarżenia mogą bardziej zaszkodzić poszukiwaniu prawdy niż jej służyć.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie