
Już jutro do Sejmu powróci temat aborcji, co może wywołać kolejną burzę polityczną w Polsce. Podczas posiedzenia parlamentu odbędzie sie pierwsze czytanie ustawy depenalizującej dokonanie terminacji ciąży. Wszystkie oczy zwrócone są na PSL, który w tej sprawie zajmuje twarde stanowisko, sprzeciwiające się liberalizacji aborcji. Twardogłowi politycy-katolicy z partii chłopskiej są za utrzymaniem dzisiejszego statu quo, bądź do powrotu do tzw. kompromis aborcyjnego.
Projekt ustawy został złożony wspólnie przez Lewicę i Koalicję Obywatelską. Oczywiście ma on bardzo wielu przeciwników, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że PiS i Konfederacja będą głosowali przeciw. Pozostaje więc pytanie, jak tym razem zachowa się Polskie Stronnictwo Ludowe, przez które przepadł w lipcu poprzedni projekt.
W opozycji do stanęły wówczas nie tylko nie tylko kluby parlamentarne Mentzena i Kaczyńskiego, ale także, uważany dotąd za myślący racjonalnie klub PSL. Tak się jednak nie stało, za projektem głosowały w PSL tylko nieliczne posłanki, reszta posłów była przeciw. To właśnie z powodu zachowania ludowców oraz Romana Giertycha projekt został odrzucony stosunkiem głosów 215 do 218.
Co prawda przewodnicząca nadzwyczajnej komisji ds. projektów aborcyjnej, Dorota Łoboda, reprezentująca KO ma przekonywać niezdecydowanych peeselowców, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że tak naprawdę wszystko leży w rękach premiera Donalda Tuska, który jako szef rządu ma realne narzędzia do wywarcia odpowiedniego nacisku na PSL, by w głosowaniu poparli projekt.
Ludowcy to typowa tzw. partia obrotowa, która jest w stanie współrządzić z każdym. Dla nich tradycyjnie liczą się kierownicze stanowiska w spółkach skarbu państwa czy komunalnych. Ostatnio głośnym echem odbiła się sprawa firmy Natura Tour czyli turystycznej odnogi PKP, powołana, by zarządzać obiektami wypoczynkowymi.
Okazało się, że wszystkie najważniejsze stołki w spółce objęli właśnie ludzie PSL z nadania znajomych, nie odbył się tam żaden konkurs czy rekrutacja. Wszystko zostało w rodzinie. A skoro partii Kosiniaka-Kamysza zależy głównie na synekurach, to premier mógłby zagrać z PSL va banque, bo ostatecznie to on i Platforma rozdają karty w koalicji.
PSL powinien zrozumieć, że w tej sytuacji ma więcej do stracenia niż wygrania, tym bardziej, że coraz częściej rozmijają sie z oczekiwaniami wyborców. Ktoś mógłby nawet pomyśleć, że sprawa głosowania ws. depenalizacji aborcji to rodzaj umizgów do Prawa i Sprawiedliwości, z którym w razie wyborów PSL wraz z Konfederacją mogliby stworzyć przyszłą koalicję rządzącą.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie