
Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach prezydenckich, odniósł się do doniesień medialnych na temat sponsorowanych reklam politycznych na Facebooku. Jak zaznaczył, nie ma z nimi nic wspólnego i koncentruje się wyłącznie na kampanii prowadzonej przez jego sztab i finansowanej zgodnie z prawem.
Od środy trwa nagonka na kandydata Koalicji Obywatelskiej organizowana przez środowisko PiS z powodu spotów profrekwencyjnych, za które ma odpowiadać fundacja Akcja Demokracja. Prawicowi aktywiści w mediach społecznościowych insynuują, że "mamy do czynienia z nielegalną kampanią", choć mają świadomość, że za spoty, które pokazują prawdziwą twarz wyborców i polityków PiS nie płacił sztab Trzaskowskiego, a zewnętrzne podmioty – w tym przypadku fundacje.
Wcześniej tego samego dnia Szymon Hołownia, kandydat Trzeciej Drogi i marszałek Sejmu, wezwał Trzaskowskiego do jednoznacznego odcięcia się od opisanych w mediach praktyk. Jak podkreślił, jego ewentualne poparcie w II turze może zależeć od tego, czy Trzaskowski jasno zaprzeczy związkom ze sponsorowanymi reklamami.
Trzaskowski, odpowiadając na te zarzuty, podkreślił, że rozpoznanie, kto prowadzi kampanie i gdzie pojawia się dezinformacja, jest zadaniem służb i dziennikarzy, a nie kandydatów. „Skupiam się na kampanii mojego sztabu. Wszystko odbywa się legalnie i transparentnie. O resztę proszę pytać organizatorów tych działań” – dodał.
Sprawa ma jednak szerszy kontekst. NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa) poinformowała, że doszło do możliwej próby ingerencji w kampanię wyborczą poprzez reklamy na Facebooku, które mogły być finansowane z zagranicy. Informacje w tej sprawie przekazano już Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że reklamy umieszczane były przez dwa profile: „Wiesz Jak Nie Jest” oraz „Stół Dorosłych”, które nie były wcześniej znane. Część z nich krytykowała kandydatów Karola Nawrockiego (popieranego przez PiS) i Sławomira Mentzena (Konfederacja), podczas gdy inne – choć nie wprost – pozytywnie przedstawiały Trzaskowskiego.
W reportażu WP zidentyfikowano osoby występujące w nagraniach. Według ich relacji, zostały zaproszone do udziału przez aktywistów powiązanych z fundacją Akcja Demokracja, która miała współpracować z wiedeńską firmą Estratos Digital GmbH. Firma ta świadczyła „usługi technologiczne i komunikacyjne” dla fundacji.
Sam zarząd Akcji Demokracja przyznał, że jeden z pracowników fundacji pomagał partnerowi z Austrii w pozyskaniu uczestników do kampanii, ale – jak twierdzi prezes Jakub Kocjan – celem działań była kampania profrekwencyjna, nie promowanie konkretnego kandydata.
Wiceszef MON Cezary Tomczyk, członek sztabu Trzaskowskiego, zapewnił, że komitet KO nie ma żadnego związku z fundacją Akcja Demokracja ani wspomnianą kampanią reklamową. Podkreślił również, że stosowne zawiadomienie zostało złożone do firmy Meta – właściciela Facebooka.
Tymczasem politycy Prawa i Sprawiedliwości uznali, że sytuacja może wskazywać na nielegalne finansowanie kampanii. Mariusz Błaszczak zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury i Państwowej Komisji Wyborczej, a po wyborach – wniosek o powołanie komisji śledczej.
Kandydat KO nie ukrywa, że spodziewał się eskalacji negatywnej kampanii w sieci. „To było przewidywalne. Nie mam narzędzi, by wskazać sprawców, ale jestem przekonany, że stoją za tym siły, które chcą osłabić demokrację” – zaznaczył.
Do sprawy odniosła się również szefowa sztabu Trzaskowskiego, Wioletta Paprocka. Na platformie X poinformowała o zmasowanej kampanii dezinformacyjnej SMS, mającej na celu osłabienie Trzaskowskiego tuż przed wyborami. Zawiadomienia trafiły do NASK i prokuratury.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie