
Premier Donald Tusk zapowiedział, że zwróci się do Sejmu z wnioskiem o wotum zaufania dla swojego rządu. Jak podkreślił, gest ten ma być wyrazem determinacji jego gabinetu wobec nowych wyzwań politycznych, jakie niesie ze sobą współpraca z nowo wybranym prezydentem – Karolem Nawrockim.
Tusk już dwukrotnie w przeszłości korzystał z tego instrumentu. W 2012 i 2014 roku wniosek o wotum zaufania miał charakter politycznego testu, pozwalającego potwierdzić poparcie dla rządu. Teraz premier deklaruje, że „nie cofnie się ani o krok”.
W swoim powyborczym wystąpieniu szef rządu stwierdził, że „plan działania z nowym prezydentem będzie wymagał odwagi i jedności Koalicji 15 października”. Wotum zaufania ma być pierwszym sprawdzianem tej jedności – zarówno dla rządu, jak i jego zaplecza parlamentarnego.
Premier zaznaczył, że gest ten ma także na celu wysłanie jasnego sygnału do opinii publicznej w kraju i za granicą: obecna Rada Ministrów pozostaje zdeterminowana, by realizować swój program mimo trudności.
Zgodnie z Konstytucją RP, premier może w dowolnym momencie urzędowania wystąpić z wnioskiem o wotum zaufania. Głosowanie odbywa się zwykłą większością głosów przy obecności co najmniej połowy posłów. W przypadku jego odrzucenia, premier ma obowiązek złożyć dymisję na ręce prezydenta.
W 2012 roku Tusk przedstawił wniosek o wotum zaufania po roku urzędowania, tłumacząc, że chce rozliczyć się z pierwszych działań swojego gabinetu. W 2014 roku zrobił to ponownie – po tzw. aferze podsłuchowej – wyprzedzając wniosek o wotum nieufności, który zamierzał złożyć PiS.
Zapowiedź wotum zaufania padła zaledwie dzień po drugiej turze wyborów prezydenckich, w których zwyciężył Karol Nawrocki (popierany przez PiS) z wynikiem 50,89 proc. Rafał Trzaskowski z KO zdobył 49,11 proc., co oznacza różnicę około 370 tys. głosów.
Tusk chce wzmocnić pozycję swojego rządu w sytuacji nowego układu władzy, zwłaszcza wobec potencjalnych napięć między prezydentem a większością parlamentarną.
Jeszcze przed oficjalną zapowiedzią premiera, pomysł wotum zaufania skrytykował marszałek Sejmu i lider Polski 2050, Szymon Hołownia. Ocenił on ten krok jako niepotrzebny i symboliczny. – Ten rząd ma większość i nie musi się legitymizować. To nie teatr, potrzebujemy realnych działań – powiedział Hołownia.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie