
Dworczyk i jego fałszywa limuzyna. Minister, po zwróceniu uwagi na ten incydent, przeprosił za zaistniałą sytuację i ogłosił rezygnację z wykorzystywania samochodu służbowego. Rzecznik rządu Piotr Mueller również odniósł się do sprawy, zaznaczając, że taki incydent nie powinien mieć miejsca i oczekuje wyjaśnień od kierowcy.
Zgodnie z relacją "Faktu", minister Dworczyk udzielił wywiadu w Polskim Radiu o godzinie 7:40 rano, a dziesięć minut później wybiegł z budynku i wsiadł do służbowego samochodu, który miał go zawieźć na mszę z okazji miesięcznicy smoleńskiej. W obliczu trudności z przemieszczeniem się przez ruch uliczny, kierowca postanowił podszywać się pod służby, używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych oraz wjeżdżając na pas dla autobusów.
Nagranie "z rajdu limuzyny" zostało pokazane byłemu funkcjonariuszowi, który stwierdził, że kierowca z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przekroczył swoje uprawnienia i nie miał kompetencji do takiego działania. Ekspert ds. bezpieczeństwa na drodze, Marek Konkolewski, wskazał, że naruszenie przepisów w zakresie używania sygnałów uprzywilejowania może skutkować karą grzywny.
Reakcja ministra Dworczyka była natychmiastowa, gdyż przeprosił za nieprawidłowości i zapowiedział rezygnację z korzystania z samochodu służbowego. Rzecznik rządu Piotr Mueller podkreślił, że incydent był nieakceptowalny i oczekuje wyjaśnień od kierowcy w tej sprawie.
Wydarzenie to wywołało kontrowersje i krytykę ze strony opinii publicznej, ponieważ używanie sygnałów uprzywilejowania w celu omijania korków i przyspieszenia podróży w przypadku samochodu służbowego jest niezgodne z przepisami i standardami etycznymi. Oczekuje się teraz, że odpowiednie organy przeprowadzą dochodzenie w tej sprawie i ustalą ewentualne konsekwencje dla odpowiedzialnych osób.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!