Reklama

Marszałek i drogowy bandyta z PO ma liczne koneksje w Policji. Bogata kartoteka Marcina Jabłońskiego


Bohater naszego wczorajszego artykułu, prominentny polityk PO, Marcin Jabłoński, ma bogatą przeszłość, którą nie chwali się na co dzień. Zaufanemu człowiekowi premiera Donalda Tuska towarzyszą liczne kontrowersje, nadużywanie władzy i postępowania sądowe – niektóre z nich zakończone wyrokami, jak pobicie starosty Piotra Łuczyńskiego, by fizycznie usunąć go z urzędu.


Marszałek województwa lubuskiego, Marcin Jabłoński, który wczoraj na trasie S3 między Sulechowem a Zieloną Górą zachował się niczym rasowy bandyta drogowy doprowadzając służbową skodą do zderzenia z BMW, które omal nie zakończyło się tragedią, to zaufany człowiek Donalda Tuska jeszcze z lat 90, gdy premier RP zakładał swoją pierwszą partie polityczną czyli Kongres Liberalno-demokratyczny (KLD).

Cień Donalda Tuska

Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że towarzyszył Tuskowi niczym cień - wszędzie tam gdzie premier kontynuował karierę polityczną wiernie podążał za nim właśnie Jabłoński otrzymując za swoją lojalność i wierność szefowi PO intratne stanowiska, nawet wówczas, gdy budziło to poważne kontrowersje.

Po fuzji KLD z ówczesną Unia Wolności szybko zainstalował się w strukturach Unii Demokratycznej, prawicowej formacji, która utworzyła najbardziej szkodliwy w dziejach III RP rząd niesławnej koalicji AWS-UW, który błl odpowiednikiem współczesnego POPiSu do momentu aż Kaczyński nie pożarł się na noże z Tuskiem.

Partyjny nominat premiera

Gdy Unia Demokratyczna zakończyła swój żywot i Tusk powołał do życia Platformę Obywatelską szybko odnalazł się w nowej Partii. Z jej poręki był m.in. dwukrotnie starostą słubickim i wojewodą lubuskim oraz wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji oraz marszałkiem województwa lubuskiego. Urząd ten sprawuje do dziś.

Rysuje się nam więc obraz typowej dla koryciarstwa partyjnej kariery kolejnego "niezatapialnego" polityka Platformy Obywatelskiej. Pytanie: czy bandyckie zachowanie na drodze Marcina Jabłońskiego przyniesie w końcu władzom PO otrzeźwienie, bo mimo wielokrotnego łamania partyjnego statutu czyli mówiąc w skrócie bycia człowiekiem przyzwoitym nadal cieszy się on zaufaniem premiera Tuska. Inaczej już dziś pisalibyśmy o jego dymisji.

Ma na swoim koncie pobicie

Tym bardziej, że wielokrotnie miał on konflikty z prawem i to od wielu już lat. Gdy trafiał na łamy mediów to zazwyczaj w związku z różnymi aferami, których był bohaterem. W 2016 roku siłowo z użyciem wynajętych ochroniarzy przejął urząd starosty słubickiego i przy okazji mocno poturbował dotychczasowego starostę Piotra Łuczyńskiego. 

Sprawa trafiła do sądu, który zobowiązał Jabłońskiego do publicznych przeprosin i wypłaty odszkodowania na rzecz poszkodowanego w tej awanturze. Był to zarazem jeden z najgłośniejszych przypadków siłowego  przejęcia władzy w samorządzie w całej historii współczesnej Polski.

Jabłoński to hejter z wyrokiem

Już trzy lata później został skazany za zniesławienie i hejt na osobie prezesa szpitala w Słubicach, Wojciecha Włodarskiego. Liczne oskarżenia ze strony Jabłońskiego o nieprawidłowości i publiczne pomawianie szefa placówki medycznej w internecie sąd uznał za pomówienie i rozsiewanie hejtu. W efekcie marszałek województwa lubuskiego musiał wpłacić 5000 zł na hospicjum i publicznie przeprosić prezesa szpitala.

To nie jedyna zresztą sprawa o zniesławienie, bowiem będąc jeszcze wojewodą lubuskim oskarżył grupę pięciu radnych o zniesławienie. A samorządowcy po prostu nie przestraszyli się Marcina Jabłońskiego i robili to, to czego mieli prawo czyli słali pisma na wojewodę do jego zwierzchników, jakimi byli wówczas premier i minister.

Nadużycia władzy i pomówienia

Sąd stwierdził, że ówczesny wojewoda posłużył sie art. 212 do walki politycznej, by walczyć z konkurencją. Nie trzeba dodawać, że proces oczywiście Jabłoński przegrał. Po prostu nadużył władzy poprzez próbę zastraszenia lokalnej opozycji. W ten sposób od ponad dekady jest częstym gościem sądowych sal rozpraw i jednocześnie sprawuje kolejne darowane mu przez szefostwo PO lukratywne posady.

Kolejna wizyta przed obliczem sędziego czeka go już niedługo, gdy dojdzie do rozprawy, w której marszałek Jabłoński będzie odpowiadał za swoje skandaliczne zachowanie na drodze, za które zatrzymano mu uprawnienia do prowadzenia pojazdów mechanicznych. Tym razem nikogo nie pobił, a jedynie zrobił karczemna awanturę interweniującym po zdarzeniu na S3 policjantkom.

 

 

 

 

 

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: checkPRESS Aktualizacja: 30/06/2025 09:54
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do