Reklama

Mejza straci immunitet. Próbował ukryć pożyczki na pół miliona zł

Aż jedenaście zarzutów podania nieprawdy w siedmiu oświadczeniach znalazło sie we wniosku Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze do Sejmu o uchylenie immunitetu kontrowersyjnemu posłowi, Łukaszowi Mejzie. Najpoważniejszym z nich jest próba ukrycia pożyczek prywatnych na prawie 500 tys. zł oraz zatajenia informacji tak, by uniemożliwić identyfikację osób, od których poseł PiS jest uzależniony finansowo. Wniosek prokuratury, w którym zawarto wszystkie zarzuty liczy, bagatela, 35 stron.

Mimo, że pisowski poseł mógł zareagować na działania prokuratury i przesłać swoje stanowisko to tego nie uczynił. Komisja, która zajmuje się immunitetami ma być zwołana na dniach. Jeśli zarekomenduje odebranie Mejzie immunitetu, to sprawa trafi pod głosowanie na sali plenarnej. Wydaje się więc, że pętla wobec polityka zacieśnia się. 

Krótka pamięć posła PiS

Wśród zarzutów jest również ten, który dotyczy mieszkania, którego nie wszystkie pomieszczenia zostały zgłoszone w oświadczeniu. Mejza powiększy swoje mieszkanie o dodatkowe metry, co zwiększało jego wartość rynkową, ale zapomniał o tym fakcie wypełniając oświadczenie majątkowe.

To nie jedyne nieścisłości, które pojawiały się w jego deklaracji majątkowej, bowiem nie ujawnił darowizny od wspólnika, a także podawał nieprawdziwe informacje o liczbie posiadanych akcji i udziałów. Ale najistotniejsze w tej sprawie jest to, że zataił branie pożyczek od prywatnych osób i banków, których suma wynosi około 500 tysięcy złotych.

Nie pamięta od kogo pożyczał

Początkowo nie ujawnił nazwisk pożyczkodawców, zrobił to dopiero, gdy sprawie zaczęło się przyglądać Centralne Biuro Antykorupcyjne. Łącznie pożyczył od kilku osób niemal 180 tys. zł. Nie są to jednak wszystkie tego typu operacje Mejzy, ale w przypadku kolejnych pożyczek Mejza doznał zaniku pamięci i podczas przesłuchania w CBA zeznał, że nie pamięta od kogo dostał pieniądze.

W poprzedniej kadencji Łukasz Mejza, który wszedł do parlamentu tylnymi drzwiami, w miejsce zmarłej Jolanty Fedak z PSL, z listy którego polityk z Zielonej Góry nieskutecznie kandydował do Sejmu. Mimo, ze został posłem w trakcie trwania kadencji to szybko zrobiło się o nim głośno po tym jak Wirtualna Polska opisała jego haniebną działalność, polegającą na tym, że jego firma obiecywała leczenie osób śmiertelnie chorych na raka i stwardnienie rozsiane.

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: chceckpress.pl Aktualizacja: 19/11/2024 09:48
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo checkPRESS.pl




Reklama
Wróć do