Niedzielne referendum dotyczące odwołania Rady Miasta Sanoka zakończyło się wynikiem, który – zgodnie z oficjalnym komunikatem Państwowej Komisji Wyborczej – nie ma mocy wiążącej. Choć zdecydowana większość głosujących opowiedziała się za rozwiązaniem obecnej rady, do urn poszła zbyt mała liczba mieszkańców, by decyzja mogła zostać uznana za obowiązującą.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, aby referendum w sprawie odwołania organu samorządu terytorialnego było ważne, musi wziąć w nim udział co najmniej 3/5 liczby osób uczestniczących w wyborze tego organu. W przypadku Sanoka oznaczało to konieczność zmobilizowania ponad 8,3 tysiąca wyborców.
Frekwencja okazała się jednak bardzo niska. Do urn poszło nieco ponad 3,9 tys. mieszkańców, a więc niespełna połowa wymaganej liczby. Z tej grupy blisko 3,7 tys. osób zagłosowało za odwołaniem rady, co stanowi ponad 94 procent oddanych głosów.
To jednak wciąż za mało, by referendum uzyskało moc prawną.
Niedzielne głosowanie było kulminacją trwającego od wielu miesięcy konfliktu między burmistrzem Tomaszem Matuszewskim a większością radnych. Inicjatywa przeprowadzenia referendum wyszła od osób współpracujących z burmistrzem, który od dawna podkreślał, że praca Rady Miasta blokuje jego działania i rozwój gminy.
Matuszewski wielokrotnie przekonywał, że ostatnie półtora roku było czasem permanentnych sporów, które – jego zdaniem – hamowały inwestycje i prowadziły do destabilizacji finansowej miasta. Zapowiadał, że to mieszkańcy powinni ocenić, czy chcą kontynuować dotychczasowy model współpracy między magistratem a radą.
Odmienne stanowisko prezentował przewodniczący Rady, Sławomir Miklicz. W jego ocenie referendum było narzędziem służącym odwróceniu uwagi od faktycznych problemów budżetowych, z którymi mierzy się Sanok.
Po ogłoszeniu wyników Matuszewski zamieścił w mediach społecznościowych wpis, w którym podkreślił, że choć referendum nie osiągnęło wymaganej frekwencji, to głos oddany przez mieszkańców jest jednoznaczny. Wskazał, że tak zdecydowany sprzeciw wobec działań rady – wyrażony przez ponad 94 proc. głosujących – powinien skłonić radnych do refleksji.
W swojej wypowiedzi ocenił, że w mieście od miesięcy utrzymuje się głęboki podział, brak współpracy oraz ignorowanie zaleceń instytucji nadzorczych, co odbija się na funkcjonowaniu Sanoka. Jego zdaniem, jeśli relacje między radą a burmistrzem nie ulegną zmianie, kolejne lata mogą przynieść jeszcze większy impas.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie