
Rosyjscy konfidenci - donoszą sami na siebie. Aplikacja "Mój donos". Aplikacja "Mój Donos" stała się platformą, na której można było anonimowo zgłaszać różnego rodzaju doniesienia, skargi i zarzuty. W ciągu pół roku od uruchomienia, zgromadziła ona ponad 5 tysięcy donosów. Niektóre z nich dotyczyły rzekomych "naruszeń prawa", a inne krytyki polityki Kremla w kontekście inwazji na Ukrainę.
Przykłady donosów, które pojawiły się na tej platformie, ukazują różnorodność tematów i motywacji donosicieli. Niektóre osoby składały donosy w celach osobistych, np. w ramach zemsty czy rozliczenia ze swoimi byłymi partnerami. Inne donosy dotyczyły rzekomo niewłaściwej postawy wobec inwazji na Ukrainę, wskazywane były osoby krytykujące politykę Putina i nawołujące do złożenia broni w konflikcie.
Jednak taka inicjatywa spotkała się z kontrowersjami. Niektórzy uważają, że aplikacja "Mój Donos" przypomina praktyki charakterystyczne dla okresu ZSRR, gdzie donosy były wykorzystywane do zwalczania opozycji i prześladowania niewinnych ludzi. Inni widzą w tym nową formę anonimowego denuncjowania oraz naruszenie praw obywatelskich.
Informatyk założyciel aplikacji przyznał, że spodziewał się kontrowersji i porównał tę praktykę do wystrzeliwania z procy w okno sąsiada w czasach sowieckich. Rozumie, że w czasach walki o wolność taka inicjatywa może się pojawić, jednak wielu krytyków uważa, że to nie jest właściwy sposób na wyrażanie opinii czy rozliczanie się z przeciwnikami politycznymi.
W sytuacji trwającej inwazji Rosji na Ukrainę, takie wydarzenia tylko podkreślają skomplikowany charakter konfliktu i emocje, które towarzyszą mieszkańcom regionu. W miarę trwania sytuacji na Ukrainie, takie kontrowersje mogą nadal pojawiać się i oddziaływać na społeczeństwo, pozostawiając wiele pytań bez odpowiedzi.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!