Rosyjska propaganda po ataku dronów. Dezinformacja wymierzona w Polskę

10/09/2025 11:27

Po nocnym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony w prorządowych mediach rosyjskich i na kanałach tzw. blogerów wojennych pojawiła się fala fałszywych informacji. Narracje te mają na celu podważenie komunikatów polskich władz oraz wywołanie chaosu informacyjnego.

Kremlowskie media podważają komunikaty o zestrzeleniu rosyjskich dronów

Szef sztabu generalnego armii Białorusi, Pawieł Murawiejko, w rozmowie cytowanej przez agencję BiełTA oświadczył, że białoruskie systemy obrony przeciwlotniczej śledziły rosyjskie drony, które miały zboczyć z kursu wskutek działań walki radioelektronicznej.

Według niego część „zbłąkanych” maszyn została strącona przez siły Białorusi, a dane o ich locie miały być przekazywane stronie polskiej i litewskiej.

Prokremlowskie media kwestionują komunikaty polskiego rządu

Rosyjskie portale KP.ru oraz państwowa agencja RIA Nowosti zasugerowały, że Donald Tusk nie przedstawił dowodówna zestrzelenie dronów. Podobnie jak część rosyjskich blogerów, media te próbują podważać wiarygodność polskich i natowskich komunikatów.

Zobacz także:

Donald Tusk: Rosja prowadzi dezinformację. Apel o korzystanie z oficjalnych źródeł

Aleksandr Koc, znany jako bloger wojenny, pisał na Telegramie, że „nikt nie pokazał szczątków” zestrzelonych dronów i sugerował, że można by użyć fragmentów maszyn pochodzących z Ukrainy. Twierdził też, że „szum informacyjny” wokół zdarzenia ma podłoże polityczne i ma służyć naciskowi na administrację USA.

Fałszywa mapa i atak informacyjny

Maria Awdiejewa, analityczka amerykańskiego think tanku Foreign Policy Research Institute, poinformowała, że rosyjscy blogerzy rozpowszechniają fałszywą mapę, która rzekomo miała dowodzić, że celem rosyjskich dronów było lotnisko w Rzeszowie.

Zobacz także:

Wołodymyr Zełenski: Ukraina gotowa udostępnić Polsce informacje o rosyjskich dronach

Na X opublikowała zrzut ekranu pokazujący zmanipulowany obraz z serwisu FlightRadar. Według Awdiejewej to dowód, że rosyjskie działania w sieci mają charakter zaplanowanej kampanii dezinformacyjnej.