
W analizie autorstwa Romana Mańki na temat potencjalnego startu Krzysztofa Stanowskiego w wyborach prezydenckich autor skupia się na możliwych konsekwencjach politycznych tej decyzji. W jego opinii start Stanowskiego w wyborach może być silnym ciosem dla obozu Rafała Trzaskowskiego i Konfederacji.
Mańka zwraca uwagę na to, że Krzysztof Stanowski jest postacią wyjątkową w kontekście współczesnej polityki. Jego medialna rozpoznawalność, retoryczna sprawność oraz zdolność do przyciągania szerokiej grupy wyborców stawiają go w zupełnie innej kategorii niż Paweł Kukiz w 2015 roku.
Mański twierdzi, że Krzysztof Stanowski, założyciel "Kanału Zero", "Weszło" oraz "Kanału Sportowego", ma potencjał na stworzenie politycznego zjawiska, które "wysadzi w powietrze" polską scenę polityczną.
Zdaniem autora, jego start w wyborach prezydenckich zmieni dynamikę wyborów, przyciągając do niego grupy wyborców, które wcześniej nie były wystarczająco reprezentowane. W analizie czytamy, że Stanowski to "coś więcej niż Paweł Kukiz w 2015 roku".
Jego przewaga polega na większej medialności, sprawności retorycznej, merytorycznym przygotowaniu oraz większej wiarygodności. Stanowski jest postrzegany jako kandydat, który trafia w pragnienia wyborców "antysystemowych" – tych, którzy są zmęczeni dotychczasową polityką i jej tradycyjnym podziałem.
Stanowski to coś więcej niż Paweł Kukiz w 2015 roku. Jest po prostu od niego bardziej medialny, o wiele sprawniejszy retorycznie, dużo lepiej przygotowany merytorycznie, silniej lubiany przez publiczność i dysponuje większą wiarygodnością. Być może to kandydat na skalę efektu Tymińskiego z 1990 roku.
– zaznacza w swojej obszernej analizie Mańka.
Mańka zauważa, że Stanowski jest w stanie "precyzyjnie trafić w pragnienia wyborców antysystemowych i pozasystemowych", stanowiąc swoisty "czarny koń" nadchodzących wyborów. Autor przypuszcza, że Stanowski ma potencjał, by powtórzyć sukces z 1990 roku, kiedy to efektem Tymińskiego w polskiej polityce była zupełna zmiana dotychczasowego układu sił.
Start Stanowskiego miałby natychmiastowy wpływ na wyniki sondażowe innych kandydatów. Zdaniem Mańki, głównymi ofiarami jego decyzji o kandydowaniu będą Szymon Hołownia i Sławomir Mentzen.
Mańka stwierdza, że Hołownia, który do tej pory jechał na "emocji nowości", nie ma szans w wyborach prezydenckich, jeżeli Stanowski zdecyduje się na start. Według autora, poparcie Hołowni "spadnie poniżej 2 proc. aktywnej wyborczej populacji", co w praktyce oznacza jego polityczny koniec.
Mentzen, który także zdobył uznanie części wyborców antysystemowych, również stanie się "zagrożony" przez Stanowskiego. Mański wskazuje, że głosy osób o postawach buntowniczych i oczekujących "nowej jakości" mogą przejść na Stanowskiego, powodując osłabienie Mentzena, który obecnie uznawany jest za czołowego przedstawiciela radykalnej prawicy.
– Stanowski jest również śmiertelnym zagrożeniem dla KO/PO, dla PSL, a nawet mniej dogmatycznej lewicy, gdyż przejmie głosy osób zawiedzionych pierwszym rokiem rządów koalicji "15 Października" i rządu premiera Donalda Tuska. Stanowski, choć jego poglądy są prawdopodobnie prawicowe, bądź centroprawicowe, jest człowiekiem komunikatywnym, pragmatycznym, eklektycznym, koncyliacyjnym, a także budzącym sympatię; lubianym. Mogą zagłosować na niego wyborcy radykalnej prawicy, prawicy bezprzymiotnikowej, centroprawicy, centrum, a nawet centrolewicy.
- pisze doświadczony analityk Roman Mańka.
Jednak zagrożenie dla innych ugrupowań nie kończy się na prawicy. Stanowski, choć jego poglądy są prawdopodobnie prawicowe lub centroprawicowe, ma potencjał do przyciągania wyborców z różnych spektrów politycznych.
Mańka zauważa, że "Stanowski jest człowiekiem komunikatywnym, pragmatycznym, eklektycznym, koncyliacyjnym" i "lubianym", co sprawia, że może zdobyć głosy także na lewicy, a także wśród wyborców niezadowolonych z rządów obecnej koalicji.
W swojej analizie Mański podkreśla, że Krzysztof Stanowski to "kandydat na skalę efektu Tymińskiego", który wprowadza do polityki nową jakość. Mański zwraca uwagę na fakt, że Stanowski ma "duże doświadczenie i sukcesy w mediach", co daje mu możliwość stworzenia atrakcyjnej i nowoczesnej kampanii, która z pewnością przyciągnie uwagę wyborców. Zdaniem autora, Stanowski z pewnością nie będzie "nudził" swoich wyborców, co sprawi, że jego kampania będzie dynamiczna, efektywna i przyciągająca.
Dzięki swojej roli w mediach i "kulturowemu statusowi", Stanowski ma szansę stać się twarzą buntu wobec tradycyjnych partii politycznych, a jego strategia "komunikowania się z wyborcami" może okazać się kluczowa w zdobywaniu nowych zwolenników.
Mański przewiduje, że Stanowski odegra ważną rolę także między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich, przeprowadzając wyborców z jednej strony politycznej na drugą.
W opinii autora, w takim scenariuszu Stanowski pełniłby rolę swoistego "czyśćca" – postaci, która przeprowadza wyborców od kandydatów mniej popularnych, do bardziej reprezentatywnych.
Według Mańskiego, w takim przypadku Stanowski mógłby przypomnieć proces delegitymizacji, który miał miejsce w 2015 roku, gdy Paweł Kukiz uruchomił energię buntu, którą później przejął PiS, co ostatecznie przyczyniło się do zwycięstwa Andrzeja Dudy.
Mański zauważa, że Stanowski posiada "większy potencjał, lepszą koniunkturę i możliwości" niż Kukiz w 2015 roku, co sprawia, że ma on szansę na jeszcze większy wpływ na kształtowanie polskiej polityki i wyników wyborów prezydenckich.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie