
Były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump w niedzielnym wywiadzie dla stacji NBC ostro skrytykował rosyjskiego przywódcę Władimira Putina. Jak przyznał, jest "wkurzony" i "bardzo wściekły" na wypowiedzi Putina podważające legalność prezydentury Wołodymyra Zełenskiego.
W rozmowie z Kristin Welker zagroził również poważnymi konsekwencjami gospodarczymi, jeśli Rosja nie zgodzi się na zawieszenie broni w Ukrainie.
Trump zapowiedział możliwość wprowadzenia tzw. "ceł wtórnych" na rosyjską ropę, które mogłyby wynosić nawet od 25 do 50 procent. Nowe taryfy miałyby objąć nie tylko Rosję bezpośrednio, ale także kraje importujące jej surowiec. Oznacza to, że sankcje mogłyby dotknąć m.in. państwa Unii Europejskiej, a także takie potęgi jak Chiny, Indie czy Turcja – największych obecnie odbiorców rosyjskiej ropy.
Trump zaznaczył, że decyzja o nałożeniu dodatkowych opłat będzie uzależniona od oceny sytuacji.
– Jeśli uznam, że brak porozumienia pokojowego to wina Rosji – choć nie twierdzę, że tak musi być – wówczas cła zostaną nałożone. I to szybko – powiedział w rozmowie z NBC.
Jak dodał, taki ruch mógłby zostać wdrożony już w ciągu miesiąca.
Ostre słowa Trumpa były reakcją na niedawną propozycję Putina, by na Ukrainie utworzyć tymczasowe władze pod auspicjami ONZ. Były prezydent uznał to za próbę podważenia pozycji Zełenskiego i kolejny niepokojący sygnał z Kremla.
Choć Trump nie ukrywa swojego gniewu wobec rosyjskiego lidera, przyznał również, że ich relacje pozostają poprawne.
– Myślę, że on wie, że jestem wściekły, ale wie też, że ten gniew może szybko minąć, jeśli tylko podejmie właściwe działania – powiedział.
Warto przypomnieć, że Stany Zjednoczone już wcześniej wstrzymały import rosyjskiej ropy, co było jednym z pierwszych kroków sankcyjnych po rozpoczęciu rosyjskiej agresji na Ukrainę. Trump rozważa teraz rozszerzenie tego mechanizmu na państwa, które mimo wojny nadal handlują z Moskwą.
Podobne działania były już zapowiedziane przez jego administrację wobec krajów kupujących surowce energetyczne od Wenezueli. Zapowiedź takich kroków wobec Rosji może więc być kolejnym elementem nacisku na Moskwę w trwającym konflikcie.
Cła to opłaty nakładane przez państwo na towary importowane lub eksportowane, mające na celu regulację handlu zagranicznego, ochronę krajowej gospodarki oraz generowanie dochodów do budżetu. Najczęściej spotykane są cła importowe, które podnoszą cenę towarów sprowadzanych z zagranicy, czyniąc produkty krajowe bardziej konkurencyjnymi. Cła mogą również pełnić funkcję polityczną – jako narzędzie nacisku lub sankcji wobec innych państw.
W przypadku tzw. "ceł wtórnych", jak zapowiedział Donald Trump, chodzi o dodatkowe opłaty nakładane nie bezpośrednio na kraj źródłowy (np. Rosję), lecz na państwa, które od niego kupują określone towary – w tym przypadku ropę naftową.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie