
Zbigniew Ziobro wodzi za nos wszystkich swoich przeciwników politycznych. To fakt, którego najlepszym potwierdzeniem jest całkowite zlekceważenie komisji sejmowej ds. Pegasusa, mimo, że został skutecznie poinformowany o konieczności osobistego stawiennictwa.
Były minister, zwany też Zerem od słów ex premiera Leszka Millera, do tego stopnia olał komisję, że nie wysilił się nawet na formalne usprawiedliwienie, publikując tylko przepełnionego nienawiścią wobec premiera Donalda Tuska, tweeta w serwisie X.
To dobry moment, by w dużym skrócie przypomnieć wszystkie dokonania najdłużej panującego ministra w III RP. Najlepiej zapamiętanym zarzutem wobec Ziobry pozostaje oczywiście wykorzystani Funduszu Sprawiedliwości do swoich partykularnych partyjnych interesów. To właśnie z tego funduszu pochodziły pieniądze, które zamiast trafić do ofiar najcięższych przestępstw zasilały jego kumpli z Solidarnej Polski oraz sprzyjające mu organizacje. Śledztwa dotyczące niewłaściwym zarządzaniem tą grubą kasą właśnie się toczą i zapewne zakończą się postawieniem zarzutów.
Spuścizną Ziobry jest też totalny chaos, jaki pozostawił po sobie i swojej "reformie" wymiaru sprawiedliwości. Zamiast usprawnić działania prokuratur i sądów doprowadził do trwałych podziałów na swojaków, godnych zaufania, partyjnych nominatów i całą resztę, która chciała po prostu rzetelnie wykonywać zawód zaufania publicznego. Głównym zamierzeniem tej niesławnej reformy stało się podporządkowanie prokuratury Ministerstwu Sprawiedliwości, przez co ta przestała być niezależnym organem.
Poza tym to Ziobro wprowadził tzw. neosędziów i dokonał kluczowych zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa. Skończyło się tzw. dualizmem w sądach i otwartą wojną z Unią Europejską, co z kolei przełożyło się - jak pamiętamy - zamrożeniem środków z Krajowego Planu Odbudowy. To właśnie ów szeryf w największym stopniu przyczynił się do sprowadzenia relacji pomiędzy Warszawą a Brukselą do poziomu syberyjskiej zimy.
W efekcie jego bezczelne negowanie przed organami UE sprawy niezależności sądów zablokowało strumień miliardów Euro z Funduszu Odbudowy na rozwój Polski po zakończeniu pandemii COVID-19. Przy czym ochłodzenie stosunków z Brukselą sprawiło jednocześnie, że relacje z europejskimi partnerami w wielu krajach uległy, delikatnie rzecz ujmując, osłabieniu.
Jednocześnie jak mało kiedy pod rządami Zbigniewa Ziobry kwitło kolesiostwo na wszelkich szczeblach, nie tylko w resorcie sprawiedliwości, prokuraturze czy sądach, ale także w spółkach skarbu państwa. To liczne przykłady i przypadki tego, gdy zamiast kompetencji ważniejsze było kumoterstwo z ministrem. Kluczowe stanowiska trafiały do ludzi lojalnych wobec ministra, a wszelkie procesy rekrutacyjne były tylko żenującą ustawką. Nie zapominajmy też, że rodzina podobno ciężko chorego Ziobry korzystała w tym czasie z ochrony w sytuacjach całkowicie prywatnych.
Oczywiście skala zniszczeń jest o wiele dłuższa i nikt dziś chyba nie ma wątpliwości, że będzie jeszcze długo odciskała swe piętno na instytucjach zaufania publicznego. To trochę tak, jak ze sprzątaniem po fali powodziowej. Można wyczyścić ulice i wyremontować zalane domy, ale muł i brud będą jeszcze długo wypływały.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie