
Pentagon pracuje nad nową Narodową Strategią Obrony, która – jak informuje portal Politico – przedkłada ochronę bezpieczeństwa wewnętrznego oraz walkę z zagrożeniami w Amerykach ponad rywalizację z Chinami i Rosją. To wyraźne odejście od priorytetów, jakie obowiązywały w poprzednich dokumentach strategicznych.
Wstępna wersja strategii trafiła już do szefa resortu obrony Pete’a Hegsetha i powinna zostać ukończona w ciągu najbliższego miesiąca.
Poprzednia strategia obronna, przyjęta w 2018 roku podczas pierwszej kadencji Donalda Trumpa, określała Rosję i Chiny mianem „najpoważniejszych rywali Stanów Zjednoczonych”. Obecny projekt ma jednak zupełnie inny wydźwięk. Jeśli zostanie przyjęty, będzie to „wielka zmiana” w podejściu amerykańskich władz do globalnego bezpieczeństwa – podkreślają źródła Politico.
Zmiana ta najpewniej spotka się z krytyką polityków obu partii, którzy od lat stawiają na twardą politykę wobec Pekinu.
Choć dokument nie został jeszcze zatwierdzony, jego założenia zaczęły być wcielane w życie. Przykładem są:
wysłanie tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej do Los Angeles i Waszyngtonu,
rozmieszczenie amerykańskich sił w rejonie Karaibów w celu przeciwdziałania przemytowi narkotyków.
To pokazuje, że Pentagon coraz mocniej koncentruje się na wyzwaniach w samej Ameryce i na zachodniej półkuli.
Za opracowanie dokumentu odpowiada Elbridge Colby, zastępca szefa Pentagonu i autor głośnej książki „Strategia wypierania”. Colby miał już istotny wpływ na kształt strategii z 2018 roku, a w Waszyngtonie uchodzi za polityka skłaniającego się ku izolacjonizmowi.
Bliskie relacje z wiceprezydentem J.D. Vance’em wzmacniają jego pozycję w administracji Trumpa. Obydwaj politycy są zwolennikami ograniczania międzynarodowych zobowiązań Stanów Zjednoczonych.
Równolegle z Narodową Strategią Obrony powstaje dokument Global Posture Review, dotyczący rozmieszczenia amerykańskich wojsk na świecie. Wiele państw obawia się, że przewidywać on będzie znaczną redukcję obecności USA w Europie i na Bliskim Wschodzie.
Według szacunków, w ciągu kilku lat z Europy może zostać wycofanych nawet 80 tys. żołnierzy amerykańskich. To rodzi poważne obawy wśród sojuszników NATO.
Wątpliwości częściowo rozwiała deklaracja Donalda Trumpa, który podczas wizyty prezydenta Polski Karola Nawrockiego w Białym Domu zapowiedział, że amerykańskie siły pozostaną w Polsce. Warszawa, podobnie jak dotychczas, ma pozostać jednym z kluczowych partnerów strategicznych USA w regionie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie